Nie kojarzę żadnej wzmianki by ukarany został ktoś, za użycie jakiejś formy imienia Bożego?
Dla Boga różnorodna wymowa Jego imienia nie była nigdy problemem. Przemawia za tym też to, że w czasach biblijnych wymawiano w różnych wersjach imię Boże które występuje jako część składowa wielu imion. Imion, których wymowa ciągle podlegała zmianom.
MImo to w księdze autoryzowanej przez Boga nie znajdziemy żadnej wzmianki by np jakiś Jozue, Daniel, Mattitiasz itd, albo ktoś z ich rodziny został ukarany bo użył jakiejś zmienionej formy imienia Bożego.
Gdyby tak było to wielu z nas musiałoby zmienić imię ?
Imię Boże występuje też ok 50 razy - samodzielnie lub jako część wezwania „Alleluja” - w wersji skróconej. Skracanie też nie było więc przez Boga źle postrzegane. Wręcz przeciwnie.
Używanie imienia Bożego w różnych formach było i jest ważnym elementem wysławiania Boga.
Bóg Jahwe dużo większą nietolerancję okazywał dla braku znajomości tego jaki jest i czego oczekuje.
Gdy np odstępczy Żydzi zaczynali po swojemu „oddawać cześć” Bogu to karał to bardzo często.
Warto przeanalizować np sytuacje, które miały miejsce w czasie gdy dobrze znano formę imienia w jakiej przedstawił się Bóg Mojżeszowi:
- urządzili „święto ku czci Jahwe” po wyjściu z Egiptu(Wyjścia 32:5)
- „budowali wzniesienia, święte słupy i święte pale na każdym wysokim wzgórzu i pod każdym bujnym drzewem.” (1Królów 14:23)
Bóg nie czepiał się nigdy ludzi twierdzących że Mu służą za to, że jakąś literówkę w imieniu zrobili. Wielokrotnie karał ich za to że nie znali Boga i wprowadzali swoje „innowacje”, które wręcz urągały temu jaki jest. Niedopuszczalne było np dla Boga to, że „zmieniali chwałę Bożą na kłamstwo i wielbili stworzenie” (Rzym 1:25)
I to nie miało się zmienić.
Nawet gdyby obiektem kultu miało zostać jakieś ważne dla Boga stworzenie wybrane do realizacji Jego planu.
Nawet gdyby to miało być pierworodne stworzenie?
Warto się nad tym zastanowić szczególnie wtedy gdy będziemy mijali w ciągu dnia jakąś kapliczkę, pal, krzyż lub jakiekolwiek inne miejsce kultu pełne wyobrażeń stworzeń.
To, że wygodniej jest czcić po swojemu lub tak jak otoczenie zamiast naśladować Jezusa, w żaden sposób nas nie usprawiedliwia.
Mamy nieporównanie lepszy dostęp do treści Biblii niż kiedykolwiek wcześniej.
Gdy Jezus będzie nas rozliczał to usprawiedliwienie: „nie wiedziałem” raczej nie przejdzie.
Do przemyślenia jeszcze:
Biblia prosto oddaje zależności między Jezusem a Bogiem Jehową.
Definicje słów odnoszących się w Biblii do Jezusa, takie jak np sługa, posłaniec, pełnomocnik, syn są klarowne i łatwo zrozumiałe nawet dla co bardziej rozgarniętych przedszkolaków.
Czy w kontekście tego można przedstawiać Jezusa jako równego z Ojcu?
Albo kogoś, kto miał Boga wyprzeć lub zastąpić?