2016-05-03, 08:59 PM
Takie tam dla mówiących w języku Szekspira i lubiących się trochę pomęczyć.
W angielskim radiu "Premier Christian Radio" pojawiła się debata dwóch dość wybitnych uczonych i specjalistów od Nowego Testamentu, Richarda Bauckhama (ewangeliczny chrześcijanin) i Barta Ehrmana (agnostyk). Nagranie ma dwie części i trwa trochę ponad dwie godziny.
Część 1: https://www.youtube.com/watch?v=dw1T5AEhk9E jest na temat "Czy Ewangelie są oparte na relacjach naocznych świadków". Bauckham uważa, że Ew. Jana została napisana przez świadka, a pozostałe bazują na ustnych opowieściach pochodzących w miarę bezpośrednio od innych świadków. Ehrman uważa, że autor Ewangelii Jana nie był świadkiem, a pozostałe zostały napisane po kilkudziesięciu latach przekazywania opowieści metodą "głuchego telefonu". Wywiązuje się dyskusja na temat świadectwa niejakiego Papiasza, pisarza chrześcijańskiego z II wieku.
Część 2: https://www.youtube.com/watch?v=RGyk72y3UE4 na temat "Czy możemy wierzyć naocznym świadkom". Tu robi się ciekawie. Ehrman pokazuje wnioski z różnych badań naukowych na temat wspomnień. Okazuje się, że pamięć o wydarzeniach bardzo zmienia się z czasem. Bywa, że już po kilku tygodniach naoczni świadkowie "pamiętają" rzeczy, które nigdy się nie zdarzyły, albo zmieniają kluczowe detale, choć dalej są przekonani o dokładności swoich wspomnień. Co więcej, w ustnych kulturach, gdzie świadek często powtarza swoją opowieść, chcąc niechcąc zmienia pewne szczegóły - i potem te szczegóły stają się częścią jego pamięci na równi z rzeczywistymi zdarzeniami.
Bauckham przynaje, że tak jest. Na swoją obronę przytacza argument, że słowa Jezusa nie różnią się dużo między Ewangeliami, ale stwierdza też, że wydarzenia, w których osadzone są te słowa już się różnią. Mówi (co mnie trochę zaskoczyło), że nie powinniśmy przykładać do tych tekstów standardów współczesnej historii (czyli pełnej zgodności z faktami), tylko bardziej traktować je jako zbiór opowieści o Jezusie, niekoniecznie chronologicznie ułożonych, gdzie autorzy zastosowali pewną licentia poetica Ehrman zgadza się, że część ewangelicznych wypowiedzi Jezusa (szczególnie te o nadchodzącym Dniu Pańskim) jest autentyczna i historyczna.
Ogólnie odniosłem wrażenie, że pod koniec Bauckham wycofuje się z wielu swoich twierdzeń i dyskutanci dochodzą do pewnego kompromisu. Kompromis brzmi: Ewangelie wywodzą się z ustnej tradycji, są w nich elementy prawdziwych wydarzeń i nauczania Jezusa, ale trzeba pamiętać, że to anonimowe dokumenty spisane kilkadziesiąt lat po faktach. Mają prawo być tam pomyłki, różnice w detalach oraz nawet elementy zmyślone.
Bardzo polecam, chociaż miałem nadzieję, że Bauckham będzie miał trochę lepsze argumenty
W angielskim radiu "Premier Christian Radio" pojawiła się debata dwóch dość wybitnych uczonych i specjalistów od Nowego Testamentu, Richarda Bauckhama (ewangeliczny chrześcijanin) i Barta Ehrmana (agnostyk). Nagranie ma dwie części i trwa trochę ponad dwie godziny.
Część 1: https://www.youtube.com/watch?v=dw1T5AEhk9E jest na temat "Czy Ewangelie są oparte na relacjach naocznych świadków". Bauckham uważa, że Ew. Jana została napisana przez świadka, a pozostałe bazują na ustnych opowieściach pochodzących w miarę bezpośrednio od innych świadków. Ehrman uważa, że autor Ewangelii Jana nie był świadkiem, a pozostałe zostały napisane po kilkudziesięciu latach przekazywania opowieści metodą "głuchego telefonu". Wywiązuje się dyskusja na temat świadectwa niejakiego Papiasza, pisarza chrześcijańskiego z II wieku.
Część 2: https://www.youtube.com/watch?v=RGyk72y3UE4 na temat "Czy możemy wierzyć naocznym świadkom". Tu robi się ciekawie. Ehrman pokazuje wnioski z różnych badań naukowych na temat wspomnień. Okazuje się, że pamięć o wydarzeniach bardzo zmienia się z czasem. Bywa, że już po kilku tygodniach naoczni świadkowie "pamiętają" rzeczy, które nigdy się nie zdarzyły, albo zmieniają kluczowe detale, choć dalej są przekonani o dokładności swoich wspomnień. Co więcej, w ustnych kulturach, gdzie świadek często powtarza swoją opowieść, chcąc niechcąc zmienia pewne szczegóły - i potem te szczegóły stają się częścią jego pamięci na równi z rzeczywistymi zdarzeniami.
Bauckham przynaje, że tak jest. Na swoją obronę przytacza argument, że słowa Jezusa nie różnią się dużo między Ewangeliami, ale stwierdza też, że wydarzenia, w których osadzone są te słowa już się różnią. Mówi (co mnie trochę zaskoczyło), że nie powinniśmy przykładać do tych tekstów standardów współczesnej historii (czyli pełnej zgodności z faktami), tylko bardziej traktować je jako zbiór opowieści o Jezusie, niekoniecznie chronologicznie ułożonych, gdzie autorzy zastosowali pewną licentia poetica Ehrman zgadza się, że część ewangelicznych wypowiedzi Jezusa (szczególnie te o nadchodzącym Dniu Pańskim) jest autentyczna i historyczna.
Ogólnie odniosłem wrażenie, że pod koniec Bauckham wycofuje się z wielu swoich twierdzeń i dyskutanci dochodzą do pewnego kompromisu. Kompromis brzmi: Ewangelie wywodzą się z ustnej tradycji, są w nich elementy prawdziwych wydarzeń i nauczania Jezusa, ale trzeba pamiętać, że to anonimowe dokumenty spisane kilkadziesiąt lat po faktach. Mają prawo być tam pomyłki, różnice w detalach oraz nawet elementy zmyślone.
Bardzo polecam, chociaż miałem nadzieję, że Bauckham będzie miał trochę lepsze argumenty