2016-06-16, 01:14 PM
(2016-06-15, 05:44 PM)Gerald napisał(a): Jak widać nie do końca tak jasno, tzn jasno, ale nie dla wszystkich wystarczająco zrozumiale, ponieważ jak się wczytać to łatwo zauważyć, że ten fragment nie ma nic wspólnego z nieposłuszeństwem, a raczej mówi o okłamywaniu Ducha Świętego
Nie ludziom skłamałeś, lecz Bogu (Dz 5, 4).
(2016-06-15, 09:04 PM)piotrz napisał(a): Taaaa. następny teolog jednego wersu. Jonasz uciekał przed Bogiem przez kilka miesięcy i nie zginął, a jeszcze się z Bogiem kłócił do ostatniej chwili.
Tutaj to zupełnie inna historia i jest w niej też miejsce na nieposłuszeństwo Duchowi,... ale znowu obok tematu głównego.
Kłamstwo jest rodzajem nieposłuszeństwa. Gdyby w dzisiejszych czasach jakiś facet oddał swój majątek sekcie, ukrywając część tego majątku w sekrecie i gdyby przez tą sektę został zamordowany (bo przecież nikt nie uwierzy, że zamordował go Dobry-duch-sekty), to dla każdego z was jasne by było kto jest winny, a pobudki czynu są czysto materialne. Widzę jednak, że wiara zaburza wam bieguny moralne poprzez podwójne standardy.
(2016-06-15, 09:06 PM)mateusz napisał(a): David Ulansey - "The Origins of the Mithraic Mysteries". Wyznawcy kultów misteryjnych ujawniali swoje wierzenia tylko osobom po rytuale inicjacji i, o ile obecnie wiadomo, nigdy ich nie spisali. Wszystko co o nich wiemy, jest mocno niepewne i często pochodzi z dużo późniejszych źródeł chrześcijańskich (jak wspomniany przez ciebie Tertulian). Naukowcy w zasadzie skupiają się na próbach interpretacji scen z ikonografii mitraistycznej (głównie ten nieszczęsny tauroktonos). Podejrzewa się, że miały one ukryte znaczenie, zrozumiałe jedynie dla wtajemniczonych. Wszystko odbywało się w wielkiej tajemnicy.
Stąd zresztą pochodzi nazwa "kult misteryjny" - "mystai" to po grecku "wtajemniczeni".
Nie chciałbym się tu wypowiadać, bo nie znam tego dzieła. Ciekawy jestem jednak źródeł pana Ulanseya. Może do tej rozmowy jeszcze powrócimy jak dokładnie zapoznam się z tematem. Podejrzewam jednak (jak na wioskowego jasnowidza przystało), że autor przedstawia po prostu swoją (błędną interpretację).
Jednakże nadal potwierdza to moją tezę, bo skoro w czasach starożytnych, tajemne obrzędy są porównywane (nawet jeśli błędnie) do chrześcijańskiego ukrzyżowanie-zmartwychwstanie, to znaczy że tam także nikt nie ma obiekcji co do tego, że można oprzeć na tej zasadzie kult. Ba, dowodzi to nawet popularności właśnie tej interpretacji. Zresztą nawet jeśli odrzucimy Mitrę mamy całą plejadę takich zmartwychwstać w postaci herosów mitologii greckiej, którzy umarli śmiercią haniebną, zmartwychwstali z tego powodu byli czczeni, wymienię tu choćby Herkulesa, Achillesa, a od biedy nawet Syzyfa.
Świadczą o tym nawet medaliony z Dionizosem, które przedstawiały go ukrzyżowanego. Wielu ekspertów nawet chrześcijańskich jest zdania, że powstały one na wskutek inspiracji ukrzyżowaniem Chrystusa. Oznacza to, że nawet Grecy nie widzieli nic zdrożnego w przedstawianiu śmierci swojego Boga podczas hańbiącej egzekucji. Krótko mówiąc był to w tym czasie dość popularny motyw.
(2016-06-15, 09:06 PM)mateusz napisał(a): W latach 30-60, kiedy rodziło się chrześcijaństwo i skąd mamy pierwsze wzmianki o ukrzyżowaniu, nie było jeszcze żadnej wojny z Rzymem. Ta wojna wybuchła w 66 roku. Poza tym chrześcijańska interpretacja (cierpiący mesjasz) jest mocno nowatorska i nieznana we wcześniejszym judaizmie, a samo judeo-chrześcijaństwo nigdy nie odwoływało się do nacjonalizmu żydowskiego (wprost przeciwnie, królestwo miało być nie z tego świata).
Tak więc w mojej opinii dalej nie znalazłeś precedensu dla ukrzyżowanego mesjasza.
O zaczynasz wreszcie konkretnie mówić Nigdzie nie napisałem, że judeo-chrześcijaństwo odwoływało się do nacjonalizmu żydowskiego, zwłaszcza, że ten w tym okresie był raczej nijakim ruchem politycznym i zakończył się wraz z końcem wojny. Napisałem natomiast, że właśnie zakończenie wojny, które odbyło się z głośnym akcentem mordowania uczestników tej wojny, dało pretekst, aby uzasadnić postać "Mesjasza cierpiącego" w oczach Żydów. Tak samo jak idea cierpiących "wallenrodów", czy "winkelridów", które powstały właśnie po upadku powstania listopadowego, a nie jako odpowiedź na same rozbiory. Wcześniej jak to sam napisałeś judeo-chrześcijanie stanowili margines, który nawet dla Flawiusza nie istniał jako coś innego niż Faryzeusze, czy Saduceusze.
Nie szukam wiec precedensu dla ukrzyżowania Mesjasza tylko dla jego zmartwychwstania, bo to jest główną ideą chrześcijańską.