2017-03-09, 03:56 PM
Odkrywanie tajemnicy życia cz.3. Inteligentny Projekt
Wybaczcie, że dziś będę po prostu teoretyzował, ale temat nie pozwala mi raczej na postawienie jakichś naukowych wywodów. W każdym razie chciałbym się odnieść do tematu Inteligentnego Projektu nie w kwestiach naukowych, ale pod tym względem co mi wcześniej zarzucił @Przemeks, że popieram tylko jedną ze stron. Otóż nie. I nauka zresztą też nie. Okazuje się jednak, że autorzy IP jak najbardziej.
W filmie wielokrotnie pojawia się fraza o tym, że nauka kieruje się pewnymi wytycznymi, które wręcz zakazują odwoływania się do inteligencji w kwestii pochodzenia życia na ziemi i określa się takie hipotezy jako nienaukowe. Przypomina mi się tu, popularny zwłaszcza wśród Kreacjonistów, film Expelled: No Intelligence Allowed, w którym R. Dawkins wyraźnie stwierdza, że istnieje (naukowe) prawdopodobieństwo, że życie na ziemi mogłoby być "zasiane" przez obcą cywilizację. Krótko mówiąc: Dawkins stwierdza, że inteligentne pochodzenie życia na ziemi jest możliwe. Co robią Kreacjoniści? Wyśmiewają go! To jak to jest z tym Inteligentnym Projektem?
Oczywiście nauka bada tylko te rzeczy, które da się badać. I pierwszeństwo ma po prostu hipoteza, która dostarcza najwięcej naukowych przesłanek. Tak samo jak stwierdzenie, że Teoria Wielkiego Wybuchu wcale nie wyklucza naukowego traktowania innych teorii, jak np. Inflacja kosmologiczna. Obie są naukowe, pomimo że obie przeczą sobie w wielu punktach, ale obie dostarczają naukowych przesłanek. Takich przesłanek twórcy Inteligentnego Projektu nie dostarczają. Ale po kolei...
Informacja
W filmie pojawia się twierdzenie, że w DNA zawarta jest informacja, która może być zawierać dowody na to, że zostało ono zaprojektowane. Ba padają nawet słowa B. Gatesa, który porównuje DNA do programu. W gruncie rzeczy ma rację, chociaż Gates nie twierdzi, że DNA to informacja, bo to w zasadzie bzdura. Jedyne informacje jakie można odczytać z DNA to jakie białka są przez nie budowane i jak zbudowane jest samo DNA. I kropka.
Piszę to, bo na wielu portalach Kreacjonistycznych słyszę jakieś niedorzeczne hipotezy, że w DNA może być zawarty podpis jego Twórcy. Podobnie jest we filmie. Autorzy sugerują, że samo skomplikowanie DNA, świadczy i roli inteligencji w jego tworzeniu. Jak jest w istocie?
DNA to kod, a nie informacja. Różnica polega na tym, że aby rozszyfrować kod jest potrzebna informacja, a nie że jest ona wynikiem rozpracowania szyfru. Podobnie jest z programem komputerowym, to także kod, a nie informacja. W przypadku DNA rozpracowujemy jego kod szukając białek z jakich stworzona jest dana struktura w organizmie, a potem szukamy odpowiedniego miejsca w łańcuchu DNA, na którym te białka się znajdują. To cała filozofia. Równanie z jedną niewiadomą, którego wynik jest znany na początku. Nie muszę tu dodawać, że pomocą jest tu porównywanie kilku DNA u różnych organizmów.
Inna sprawa, że DNA wcale nie musi ograniczać się tylko do tych czterech zasad z których jest zbudowane. Dziś jesteśmy w stanie tworzyć łańcuchy DNA i sztuczne życie zbudowane także z innych zasad, niż te cztery literki. Faktem jest, że jest to życie nietrwałe w warunkach ziemskich, ale dowodzi, że życie może istnieć także w innych warunkach niż te na ziemi. W każdym razie obecnie raczej się skłaniamy do twierdzenia, że ani ziemia, ani życie na niej wcale nie są wyjątkowymi tworami.
Na koniec cytat:
Interesujące... to tak jakby ze szklanki wody dowodzić o tym co znajduje się w oceanie.
Inteligencja
Chciałbym, żebyśmy przeprowadzili pewien eksperyment myślowy: czy uwierzylibyście, gdybym powiedział, że gdzieś w Kongo żyje plemię szympansów, które buduje sobie domy z kamieni, które układa i spaja rozrobioną gliną? Nie?! Dlaczego? Bo to nieprawdopodobne? Ale przecież można nauczyć szympansa takiego zachowania? Ba, można go nauczyć wielu bardziej skomplikowanych czynności.
Oczywiście, że takie szympansy nie istnieją. Istnieją za to stworzenia, które nie dorastają do pięt szympansom, jeśli chodzi o inteligencję, a mimo to budują domy z kamienia. Dobrym przykładem są tu larwy niektórych owadów, jak np. chruścików. Co ciekawe konstrukcja takiego domku zapisana jest w ich DNA i gdybyśmy przenieśli takiego chruścika do innego środowiska, gdzie nie byłoby odpowiednich kamyków, lub części roślin ten by po prostu zginął. Nie jest to oczywiście ścisłe uzależnienie i kolejne pokolenia uczą się budować domki z materiałów, które nagle pojawiły się w ich środowisku, jak np. wytwory człowieka: plastyk i styropian. Tak, te zwierzęta posługują się projektem, tyle, że ten projekt nie jest wynikiem ich inteligencji.
Powyższe przykłady pokazują, że nie potrafimy określić czym jest owo nieprawdopodobieństwo, posługując się tylko oceną naszej inteligencji. Inaczej mówiąc inteligencja nie może definiować sama siebie! I tu można by zakończyć dyskusję z hipotezami pana Dembskiego, który podzielił się z nami tym czym jest według niego projekt, a czym nie jest. Dyskusję powinniśmy tu zacząć nie od projektu, a od tego czym jest sama inteligencja.
Bardzo często słyszę o inteligencji najczęściej w dyskusjach stworzenia sztucznej inteligencji. Musze przyznać, że większość takich dyskusji prowadzi do wniosków, że stworzenie sztucznej inteligencji mogłoby zagrażać ludzkości, bo taka AI mogłaby wynaleźć jakieś narzędzie zagłady przeciw ludzkości, a ta jako jednostka o niższej inteligencji od swojego wroga, byłaby wtedy w przysłowiowym tyłku. Aha i to ma być powód dlaczego AI jeszcze nie powstała. Powiem krótko: byzduraaa! Jak pokazałem wyżej inteligencja wcale nie jest potrzebna, aby tworzyć. I to tworzyć rzeczy skomplikowane. Do czego więc potrzebna jest, przede wszystkim nam - ludziom, inteligencja? Do komunikacji!
Zapewne spotkaliście się z twierdzeniem, że człowiek wykorzystuje tylko 10% swojego mózgu i jakby wykorzystywał więcej to by był inteligentniejszy i w ogóle (vide film: Lucy). To także bzdura. Człowiek wykorzystuje 100% swojego mózgu. Problem w tym, że nie jest w stanie wykorzystać tych zasobów na raz, bo informacja musi przejść przez różne ośrodki, które pełnią w mózgu odpowiednie funkcje. Innymi słowy mózg dzieli informację, aby została ona zbadana przez wszystkie ośrodki, które może ona zainteresować. Jest to bardzo ekonomiczne, bo zanim informacja trafi do celu jest już wcześniej oceniona i przeanalizowana przez inny ośrodek mózgu. W każdym razie niektórzy muszą czekać w kolejce na swoje dane, ale w ostateczności informacja przebywa drogę przez większą część naszego mózgu.
Wykorzystanie większej ilości zasobów mózgu nie sprawi więc, że będziemy wiedzieli więcej. Sprawi tylko, że mózg będzie potrzebował więcej energii od organizmu, a i tak codzienna analiza tego czego doświadczamy kosztuje go tyle ile energii potrzeba zużyć na całodobowe oświetlanie pomieszczenia żarówką. Mózg "zjada" codziennie 20% tego co potrzebuje nasz organizm do życia (u dzieci ponad 70%). Wykorzystanie więc więcej niż 10% zasobów mózgu po prostu ugotowałoby go. To tyle teorii.
Czy możemy być jednak inteligentniejsi, albo lepiej, czy możemy ewoluować w inteligentniejsze istoty? Oczywiście. Naukowcy dzielą inteligencję istot żywych za pomocą jednostki, którą nazywa się intencjonalnością. Prościej: intencjonalność to sposób w jaki organizm widzi dane. Dla przykładu komputer posiada intencjonalność na poziomie zerowym, ponieważ posiada dane, ale nie potrafi z nich samodzielnie korzystać. Takim żywym komputerem jest na przykład ameba, która posiada dane (zapisane w DNA), ale nie ma mózgu, który pozwala na ich analizę. Pierwszy stopień intencjonalności posiadają stworzenia, które mają mózg. Istota taka wie, że posiada dane i potrafi je wykorzystać. Drugi stopień intencjonalności pojawia się wtedy, gdy istota wie, że posiada dane i wie, że istota, która stoi naprzeciw niej także posiada takie dane. Ten próg przekraczają tylko niektóre naczelne. Objawia się to tym, że potrafimy... oszukiwać, bo możemy przewidzieć reakcję ofiary. Teraz zrobi się ciekawiej. Człowiek jako jedyna istota potrafi przekroczyć trzeci próg intencjonalności. Nie tylko wiemy, jakie dane posiada istota, z którą się komunikujemy, ale także wiemy o tym, że może ona wiedzieć o czymś, co o niej wie osoba trzecia. Tak wiem robi się skomplikowanie, ale dla jasności dodam, że człowiek może swobodnie przekraczać dziewiąty próg intencjonalności. Istnieją nawet osoby, dla których jest to codzienność, a nie wysiłek. W każdym razie dlatego nie gubimy się oglądając wielowątkowe seriale.
Powyższy wywód miał tylko pokazać, że nasza inteligencja i jej ewentualny rozwój jest ściśle związany z relacjami, jakie tworzy nasz gatunek. Po prostu im bardziej komplikujemy te relacje, np. poprzez nowe sposoby komunikacji, tym bardziej musimy angażować w to mózg. I to samo byłoby ze sztuczną inteligencją. Oczywiście, że może ona być mądrzejsza od człowieka, jeśli tylko znajdzie mądrzejszą istotę od niego, aby stworzyć mądrzejsze relacje. Bardziej tu więc nie obawiam się wizji z Terminatora, co z filmu Her.
Projekt
Nie ulega wątpliwości, że twarze na Mt. Rushmore zostały zaprojektowane. Postacie tam widniejące są inspirowane rzeczywistymi osobami, więc byłoby nieprawdopodobne, gdyby zrobiła to natura. Natura jednak potrafi rzeźbić twarze w skale. Nie przypominają one co prawda żadnej rzeczywistej postaci, ale to nadal twarze. Jeśli więc uznamy, że twarze z Wyspy Wielkanocnej zostały zaprojektowane, to natura także potrafi taki coś takiego zrobić i będzie to mogło zawierać znamiona projektu.
Kluczowym pojęciem jest tu słowo: inspiracja. Rozumiemy dzieła Picassa, tylko dlatego, że wiemy czym był impresjonizm, na bazie którego powstał kubizm. Rozumiemy dzieła Pollacka, tylko dlatego, że wiemy czym był ekspresjonizm. Jednak dla kogoś, kto nie miał kontaktu z naszym światem przez ostatnie kilkaset lat i nagle pokazujemy mu takie dzieła, to jest dla niego tylko zbitka plam na płótnie. Nie oszukujmy się takie projekty potrafi stworzyć przeciętny szympans, któremu damy do ręki farby. Sztuka tych malarzy ma jedynie wartość przez pryzmat historii jaka im towarzyszy.
Podobnie bardzo często można usłyszeć głosy, że piramidy w Egipcie nie są dziełem rąk ludzkich. Możemy tak twierdzić, bo kultura z tego okresu jest nam totalnie nieznana. Nie możemy się więc doszukać tu doświadczeń i inspiracji ówczesnych budowniczych. Tym bardziej, że sztuka budowania (jak i wiele dziedzin ówczesnego życia) stanowiło tajemnicę jednej kasty. Wiemy jednak, że jest możliwe stworzenie monolitów bardzo prostymi i prymitywnymi metodami. Nie wiemy jednak, czy akurat tymi samymi metodami się posługiwali projektanci piramid. Czy jednak tylko na tej podstawie powinniśmy dopuszczać hipotezy nieracjonalne o współudziale bogów, czy kosmitów?
Często w wypowiedziach Kreacjonistów pojawia się zestawienie ważki i śmigłowca, jako przykład projektowania w naturze. To totalne nieporozumienie i w gruncie rzeczy przypadek. Pierwszy projekt śmigłowca wyszedł spod ręki Leonarda da Vinci. Ten inspirował się nie ważkami tylko spadającymi nasionami klonu. W zasadzie to pierwsze śmigłowce powstawały poprzez doczepianie pionowego śmigła do kadłuba samolotu i pozbawienie go skrzydeł. Podobieństwo do ważki jest tu totalnie przypadkowe. To jednak pokazuje, że możemy się mylić co do tego, czy coś jest zaprojektowane jeśli nie znamy inspiracji jaką kierował się autor projektu.
Zawsze byłem przeciwnikiem porównywania dzieł natury z dziełami ludzkiego rozumu. Przykładem jest wspomniana we filmie pułapka na myszy. To co różni pułapkę z naturą to jest to, że pułapka nie może się rozwijać i reagować na działania przyrody. Jak każdy projekt zawsze będzie wymagała do tego celu interwencji projektanta. Myszy w końcu nauczą się ją omijać i wtedy będzie potrzebna interwencja w jej mechanizm (np. zmiana przynęty). Przyroda nigdy takich interwencji nie wymagała i nawet jeśli uznamy, że życie zostało zaprojektowane, to musimy także uznać, że została w nim zaprojektowane możliwość reakcji na zmiany w ekosystemie i tym samym uznać pewne mechanizmy ewolucyjne. Rolą nauki jest tu więc określenie ograniczeń jakie tym zmianom towarzyszą.
Życia nie można porównać z żadnym z dzieł człowieka, które zostało przez niego zaprojektowane. Każdy żywy organizm jest replikantem. Oznacza to, że jest on zdolny do tworzenia własnych kopii. Człowiekowi nie udało się do tej pory zaprojektować żadnego urządzenia lub programu, który byłby do tego zdolny. Oczywiście nie oznacza to, że jest to niemożliwe. Problem w tym, że większość hipotez prowadzących do powstania takiego zaprojektowanego replikanta opiera się na mechanizmach ewolucji biologicznej. Nie ma innej drogi. W takim przypadku jednak mówienie, że działa przyrody wyglądają jak ludzkie projekty jest totalnie na wyrost. Tym bardziej jeśli policzymy iloma projektami przyrody inspirował się wcześniej człowiek w całej swojej historii.
***
Cały ten wywód zmierza do tego, co przedstawiłem na początku. Wbrew temu co sugeruje @Przemeks jestem gotów uznać, że życie na ziemi na ziemi mogło by być zaprojektowane. Pytanie tylko kto był projektantem? Bo jeśli tak jak autorze filmu, zdamy się tylko na kwestię analogii przyrody z działami człowieka, to musimy przede wszystkim dopuścić do głosu tezę, że projektant nie był jeden. Że projektant miał historię, przed powstaniem projektu. Historię stworzoną przez innych projektantów, którzy byli inspiracją dla jego inteligencji. Inaczej te całe gadanie o podobieństwie do człowieka jest niewiele warte.
Wybaczcie, że dziś będę po prostu teoretyzował, ale temat nie pozwala mi raczej na postawienie jakichś naukowych wywodów. W każdym razie chciałbym się odnieść do tematu Inteligentnego Projektu nie w kwestiach naukowych, ale pod tym względem co mi wcześniej zarzucił @Przemeks, że popieram tylko jedną ze stron. Otóż nie. I nauka zresztą też nie. Okazuje się jednak, że autorzy IP jak najbardziej.
W filmie wielokrotnie pojawia się fraza o tym, że nauka kieruje się pewnymi wytycznymi, które wręcz zakazują odwoływania się do inteligencji w kwestii pochodzenia życia na ziemi i określa się takie hipotezy jako nienaukowe. Przypomina mi się tu, popularny zwłaszcza wśród Kreacjonistów, film Expelled: No Intelligence Allowed, w którym R. Dawkins wyraźnie stwierdza, że istnieje (naukowe) prawdopodobieństwo, że życie na ziemi mogłoby być "zasiane" przez obcą cywilizację. Krótko mówiąc: Dawkins stwierdza, że inteligentne pochodzenie życia na ziemi jest możliwe. Co robią Kreacjoniści? Wyśmiewają go! To jak to jest z tym Inteligentnym Projektem?
Oczywiście nauka bada tylko te rzeczy, które da się badać. I pierwszeństwo ma po prostu hipoteza, która dostarcza najwięcej naukowych przesłanek. Tak samo jak stwierdzenie, że Teoria Wielkiego Wybuchu wcale nie wyklucza naukowego traktowania innych teorii, jak np. Inflacja kosmologiczna. Obie są naukowe, pomimo że obie przeczą sobie w wielu punktach, ale obie dostarczają naukowych przesłanek. Takich przesłanek twórcy Inteligentnego Projektu nie dostarczają. Ale po kolei...
Informacja
W filmie pojawia się twierdzenie, że w DNA zawarta jest informacja, która może być zawierać dowody na to, że zostało ono zaprojektowane. Ba padają nawet słowa B. Gatesa, który porównuje DNA do programu. W gruncie rzeczy ma rację, chociaż Gates nie twierdzi, że DNA to informacja, bo to w zasadzie bzdura. Jedyne informacje jakie można odczytać z DNA to jakie białka są przez nie budowane i jak zbudowane jest samo DNA. I kropka.
Piszę to, bo na wielu portalach Kreacjonistycznych słyszę jakieś niedorzeczne hipotezy, że w DNA może być zawarty podpis jego Twórcy. Podobnie jest we filmie. Autorzy sugerują, że samo skomplikowanie DNA, świadczy i roli inteligencji w jego tworzeniu. Jak jest w istocie?
DNA to kod, a nie informacja. Różnica polega na tym, że aby rozszyfrować kod jest potrzebna informacja, a nie że jest ona wynikiem rozpracowania szyfru. Podobnie jest z programem komputerowym, to także kod, a nie informacja. W przypadku DNA rozpracowujemy jego kod szukając białek z jakich stworzona jest dana struktura w organizmie, a potem szukamy odpowiedniego miejsca w łańcuchu DNA, na którym te białka się znajdują. To cała filozofia. Równanie z jedną niewiadomą, którego wynik jest znany na początku. Nie muszę tu dodawać, że pomocą jest tu porównywanie kilku DNA u różnych organizmów.
Inna sprawa, że DNA wcale nie musi ograniczać się tylko do tych czterech zasad z których jest zbudowane. Dziś jesteśmy w stanie tworzyć łańcuchy DNA i sztuczne życie zbudowane także z innych zasad, niż te cztery literki. Faktem jest, że jest to życie nietrwałe w warunkach ziemskich, ale dowodzi, że życie może istnieć także w innych warunkach niż te na ziemi. W każdym razie obecnie raczej się skłaniamy do twierdzenia, że ani ziemia, ani życie na niej wcale nie są wyjątkowymi tworami.
Na koniec cytat:
Cytat:Właściwie w całym znanym Wszechświecie nie ma istnienia, które gromadzi i przetwarza więcej informacji w sposób tak efektywny jak cząsteczka DNA
Interesujące... to tak jakby ze szklanki wody dowodzić o tym co znajduje się w oceanie.
Inteligencja
Chciałbym, żebyśmy przeprowadzili pewien eksperyment myślowy: czy uwierzylibyście, gdybym powiedział, że gdzieś w Kongo żyje plemię szympansów, które buduje sobie domy z kamieni, które układa i spaja rozrobioną gliną? Nie?! Dlaczego? Bo to nieprawdopodobne? Ale przecież można nauczyć szympansa takiego zachowania? Ba, można go nauczyć wielu bardziej skomplikowanych czynności.
Oczywiście, że takie szympansy nie istnieją. Istnieją za to stworzenia, które nie dorastają do pięt szympansom, jeśli chodzi o inteligencję, a mimo to budują domy z kamienia. Dobrym przykładem są tu larwy niektórych owadów, jak np. chruścików. Co ciekawe konstrukcja takiego domku zapisana jest w ich DNA i gdybyśmy przenieśli takiego chruścika do innego środowiska, gdzie nie byłoby odpowiednich kamyków, lub części roślin ten by po prostu zginął. Nie jest to oczywiście ścisłe uzależnienie i kolejne pokolenia uczą się budować domki z materiałów, które nagle pojawiły się w ich środowisku, jak np. wytwory człowieka: plastyk i styropian. Tak, te zwierzęta posługują się projektem, tyle, że ten projekt nie jest wynikiem ich inteligencji.
Powyższe przykłady pokazują, że nie potrafimy określić czym jest owo nieprawdopodobieństwo, posługując się tylko oceną naszej inteligencji. Inaczej mówiąc inteligencja nie może definiować sama siebie! I tu można by zakończyć dyskusję z hipotezami pana Dembskiego, który podzielił się z nami tym czym jest według niego projekt, a czym nie jest. Dyskusję powinniśmy tu zacząć nie od projektu, a od tego czym jest sama inteligencja.
Bardzo często słyszę o inteligencji najczęściej w dyskusjach stworzenia sztucznej inteligencji. Musze przyznać, że większość takich dyskusji prowadzi do wniosków, że stworzenie sztucznej inteligencji mogłoby zagrażać ludzkości, bo taka AI mogłaby wynaleźć jakieś narzędzie zagłady przeciw ludzkości, a ta jako jednostka o niższej inteligencji od swojego wroga, byłaby wtedy w przysłowiowym tyłku. Aha i to ma być powód dlaczego AI jeszcze nie powstała. Powiem krótko: byzduraaa! Jak pokazałem wyżej inteligencja wcale nie jest potrzebna, aby tworzyć. I to tworzyć rzeczy skomplikowane. Do czego więc potrzebna jest, przede wszystkim nam - ludziom, inteligencja? Do komunikacji!
Zapewne spotkaliście się z twierdzeniem, że człowiek wykorzystuje tylko 10% swojego mózgu i jakby wykorzystywał więcej to by był inteligentniejszy i w ogóle (vide film: Lucy). To także bzdura. Człowiek wykorzystuje 100% swojego mózgu. Problem w tym, że nie jest w stanie wykorzystać tych zasobów na raz, bo informacja musi przejść przez różne ośrodki, które pełnią w mózgu odpowiednie funkcje. Innymi słowy mózg dzieli informację, aby została ona zbadana przez wszystkie ośrodki, które może ona zainteresować. Jest to bardzo ekonomiczne, bo zanim informacja trafi do celu jest już wcześniej oceniona i przeanalizowana przez inny ośrodek mózgu. W każdym razie niektórzy muszą czekać w kolejce na swoje dane, ale w ostateczności informacja przebywa drogę przez większą część naszego mózgu.
Wykorzystanie większej ilości zasobów mózgu nie sprawi więc, że będziemy wiedzieli więcej. Sprawi tylko, że mózg będzie potrzebował więcej energii od organizmu, a i tak codzienna analiza tego czego doświadczamy kosztuje go tyle ile energii potrzeba zużyć na całodobowe oświetlanie pomieszczenia żarówką. Mózg "zjada" codziennie 20% tego co potrzebuje nasz organizm do życia (u dzieci ponad 70%). Wykorzystanie więc więcej niż 10% zasobów mózgu po prostu ugotowałoby go. To tyle teorii.
Czy możemy być jednak inteligentniejsi, albo lepiej, czy możemy ewoluować w inteligentniejsze istoty? Oczywiście. Naukowcy dzielą inteligencję istot żywych za pomocą jednostki, którą nazywa się intencjonalnością. Prościej: intencjonalność to sposób w jaki organizm widzi dane. Dla przykładu komputer posiada intencjonalność na poziomie zerowym, ponieważ posiada dane, ale nie potrafi z nich samodzielnie korzystać. Takim żywym komputerem jest na przykład ameba, która posiada dane (zapisane w DNA), ale nie ma mózgu, który pozwala na ich analizę. Pierwszy stopień intencjonalności posiadają stworzenia, które mają mózg. Istota taka wie, że posiada dane i potrafi je wykorzystać. Drugi stopień intencjonalności pojawia się wtedy, gdy istota wie, że posiada dane i wie, że istota, która stoi naprzeciw niej także posiada takie dane. Ten próg przekraczają tylko niektóre naczelne. Objawia się to tym, że potrafimy... oszukiwać, bo możemy przewidzieć reakcję ofiary. Teraz zrobi się ciekawiej. Człowiek jako jedyna istota potrafi przekroczyć trzeci próg intencjonalności. Nie tylko wiemy, jakie dane posiada istota, z którą się komunikujemy, ale także wiemy o tym, że może ona wiedzieć o czymś, co o niej wie osoba trzecia. Tak wiem robi się skomplikowanie, ale dla jasności dodam, że człowiek może swobodnie przekraczać dziewiąty próg intencjonalności. Istnieją nawet osoby, dla których jest to codzienność, a nie wysiłek. W każdym razie dlatego nie gubimy się oglądając wielowątkowe seriale.
Powyższy wywód miał tylko pokazać, że nasza inteligencja i jej ewentualny rozwój jest ściśle związany z relacjami, jakie tworzy nasz gatunek. Po prostu im bardziej komplikujemy te relacje, np. poprzez nowe sposoby komunikacji, tym bardziej musimy angażować w to mózg. I to samo byłoby ze sztuczną inteligencją. Oczywiście, że może ona być mądrzejsza od człowieka, jeśli tylko znajdzie mądrzejszą istotę od niego, aby stworzyć mądrzejsze relacje. Bardziej tu więc nie obawiam się wizji z Terminatora, co z filmu Her.
Projekt
Nie ulega wątpliwości, że twarze na Mt. Rushmore zostały zaprojektowane. Postacie tam widniejące są inspirowane rzeczywistymi osobami, więc byłoby nieprawdopodobne, gdyby zrobiła to natura. Natura jednak potrafi rzeźbić twarze w skale. Nie przypominają one co prawda żadnej rzeczywistej postaci, ale to nadal twarze. Jeśli więc uznamy, że twarze z Wyspy Wielkanocnej zostały zaprojektowane, to natura także potrafi taki coś takiego zrobić i będzie to mogło zawierać znamiona projektu.
Kluczowym pojęciem jest tu słowo: inspiracja. Rozumiemy dzieła Picassa, tylko dlatego, że wiemy czym był impresjonizm, na bazie którego powstał kubizm. Rozumiemy dzieła Pollacka, tylko dlatego, że wiemy czym był ekspresjonizm. Jednak dla kogoś, kto nie miał kontaktu z naszym światem przez ostatnie kilkaset lat i nagle pokazujemy mu takie dzieła, to jest dla niego tylko zbitka plam na płótnie. Nie oszukujmy się takie projekty potrafi stworzyć przeciętny szympans, któremu damy do ręki farby. Sztuka tych malarzy ma jedynie wartość przez pryzmat historii jaka im towarzyszy.
Podobnie bardzo często można usłyszeć głosy, że piramidy w Egipcie nie są dziełem rąk ludzkich. Możemy tak twierdzić, bo kultura z tego okresu jest nam totalnie nieznana. Nie możemy się więc doszukać tu doświadczeń i inspiracji ówczesnych budowniczych. Tym bardziej, że sztuka budowania (jak i wiele dziedzin ówczesnego życia) stanowiło tajemnicę jednej kasty. Wiemy jednak, że jest możliwe stworzenie monolitów bardzo prostymi i prymitywnymi metodami. Nie wiemy jednak, czy akurat tymi samymi metodami się posługiwali projektanci piramid. Czy jednak tylko na tej podstawie powinniśmy dopuszczać hipotezy nieracjonalne o współudziale bogów, czy kosmitów?
Często w wypowiedziach Kreacjonistów pojawia się zestawienie ważki i śmigłowca, jako przykład projektowania w naturze. To totalne nieporozumienie i w gruncie rzeczy przypadek. Pierwszy projekt śmigłowca wyszedł spod ręki Leonarda da Vinci. Ten inspirował się nie ważkami tylko spadającymi nasionami klonu. W zasadzie to pierwsze śmigłowce powstawały poprzez doczepianie pionowego śmigła do kadłuba samolotu i pozbawienie go skrzydeł. Podobieństwo do ważki jest tu totalnie przypadkowe. To jednak pokazuje, że możemy się mylić co do tego, czy coś jest zaprojektowane jeśli nie znamy inspiracji jaką kierował się autor projektu.
Zawsze byłem przeciwnikiem porównywania dzieł natury z dziełami ludzkiego rozumu. Przykładem jest wspomniana we filmie pułapka na myszy. To co różni pułapkę z naturą to jest to, że pułapka nie może się rozwijać i reagować na działania przyrody. Jak każdy projekt zawsze będzie wymagała do tego celu interwencji projektanta. Myszy w końcu nauczą się ją omijać i wtedy będzie potrzebna interwencja w jej mechanizm (np. zmiana przynęty). Przyroda nigdy takich interwencji nie wymagała i nawet jeśli uznamy, że życie zostało zaprojektowane, to musimy także uznać, że została w nim zaprojektowane możliwość reakcji na zmiany w ekosystemie i tym samym uznać pewne mechanizmy ewolucyjne. Rolą nauki jest tu więc określenie ograniczeń jakie tym zmianom towarzyszą.
Życia nie można porównać z żadnym z dzieł człowieka, które zostało przez niego zaprojektowane. Każdy żywy organizm jest replikantem. Oznacza to, że jest on zdolny do tworzenia własnych kopii. Człowiekowi nie udało się do tej pory zaprojektować żadnego urządzenia lub programu, który byłby do tego zdolny. Oczywiście nie oznacza to, że jest to niemożliwe. Problem w tym, że większość hipotez prowadzących do powstania takiego zaprojektowanego replikanta opiera się na mechanizmach ewolucji biologicznej. Nie ma innej drogi. W takim przypadku jednak mówienie, że działa przyrody wyglądają jak ludzkie projekty jest totalnie na wyrost. Tym bardziej jeśli policzymy iloma projektami przyrody inspirował się wcześniej człowiek w całej swojej historii.
***
Cały ten wywód zmierza do tego, co przedstawiłem na początku. Wbrew temu co sugeruje @Przemeks jestem gotów uznać, że życie na ziemi na ziemi mogło by być zaprojektowane. Pytanie tylko kto był projektantem? Bo jeśli tak jak autorze filmu, zdamy się tylko na kwestię analogii przyrody z działami człowieka, to musimy przede wszystkim dopuścić do głosu tezę, że projektant nie był jeden. Że projektant miał historię, przed powstaniem projektu. Historię stworzoną przez innych projektantów, którzy byli inspiracją dla jego inteligencji. Inaczej te całe gadanie o podobieństwie do człowieka jest niewiele warte.