@Hunter2321
Bóg ustanowił jasny wzorzec małżeństwa łącząc mężczyznę i kobietę w związek. (np:Mat 19) Stosunki seksualne mają być zarezerwowane tylko dla współmałżonków (odmiennej płci). Są niesamowicie miłym darem/bonusem od Boga. Darem, który może bardzo mocno wpływać na wzmacnianie ich związku.
Sex z kimś kto nie jest współmałżonkiem nie jest przez Boga akceptowany. To wynika ze Słowa Bożego.
Zdrada jednego z małżonków daje podstawę do biblijnego rozwodu dla drugiego. (Np Mat 19:9)
Wtrącanie się innych w związek, w którym ktoś dopuścił się zdrady i - tym bardziej - popieranie strony która zdradziła nie sprzyja niczemu dobremu. Staram się trzymać od tego z daleka.
Jeśli ktoś w wieku odpowiednim do podjęcia świadomej decyzji oddaje się Bogu, uznając Jego zasady za obowiązujące a potem dopuszcza się zdrady zasad Bożych, trwa w tym i robi z tego "sposób na życie" szkalując tych co te zasady nadal uznają, jest to zdradą znacznie poważniejszą od zdrady współmałżonka.
Mój stosunek wobec niego wpływa na moje relacje z Bogiem. Podobnie zresztą jak na mój związek małżeński mogłoby wpłynąć usprawiedliwianie kogoś kto dopuścił się zdrady współmałżonka.
Nie jest ktoś taki dla mnie odpowiednią osobą do utrzymywania relacji zanim nie ureguluje tych spraw z Bogiem. Nie będę się wysuwał przed Boga.
To że został wykluczony jest dla mnie - jako Świadka Jehowy - wystarczającą przesłanką by w żaden sposób nie brać jego strony.
Podobnie jak czyny homoseksualne, które usprawiedliwia powinny być wystarczającą i jasną przesłanką dla wszystkich, którzy uznają to co w tej sprawie ma do powiedzenia Bóg. Tak uważam.
W świetle relacji biblijnych tak samo podchodzili do tego pierwsi chrześcijanie. Wynika to z m.in. z uznawania zasady zwierzchnictwa opisanej np w 1Kor 11:3.
Nie uważam, że ktoś taki ZAWSZE kłamie, mówi prawdę itp. Pozostawiam osąd w tej sprawie Bogu. Nie będę jednak tracił czasu i zdrowia na cedzenie prawdy od kłamstwa z jego wypowiedzi. Nie będę narażał się na zmanipulowanie.
Każdy w jakimś stopniu ocenia, chociażby przez decyzję o zajęciu stanowiska. Każdy ma taką możliwość. Każdy też osobiście za swoje decyzje odpowie czy popiera kogoś, kto w sposób jawny łamie jasne zasady Boże i by to usprawiedliwić szkaluje tych co tych zasad przestrzegają.
Ja wolę sprawdzić w Piśmie Świętym co w jakiejś sprawie ma do powiedzenia Bóg niż opierać się na niewiarygodnych odczuciach innych ludzi, którzy dobrze wiedząc czego zakazuje Bóg, trwają w tym.
Rzym 1:32
Wolę spytać Boga co ma do powiedzenia również w tej sprawie.
Bóg ustanowił jasny wzorzec małżeństwa łącząc mężczyznę i kobietę w związek. (np:Mat 19) Stosunki seksualne mają być zarezerwowane tylko dla współmałżonków (odmiennej płci). Są niesamowicie miłym darem/bonusem od Boga. Darem, który może bardzo mocno wpływać na wzmacnianie ich związku.
Sex z kimś kto nie jest współmałżonkiem nie jest przez Boga akceptowany. To wynika ze Słowa Bożego.
Zdrada jednego z małżonków daje podstawę do biblijnego rozwodu dla drugiego. (Np Mat 19:9)
Wtrącanie się innych w związek, w którym ktoś dopuścił się zdrady i - tym bardziej - popieranie strony która zdradziła nie sprzyja niczemu dobremu. Staram się trzymać od tego z daleka.
Jeśli ktoś w wieku odpowiednim do podjęcia świadomej decyzji oddaje się Bogu, uznając Jego zasady za obowiązujące a potem dopuszcza się zdrady zasad Bożych, trwa w tym i robi z tego "sposób na życie" szkalując tych co te zasady nadal uznają, jest to zdradą znacznie poważniejszą od zdrady współmałżonka.
Mój stosunek wobec niego wpływa na moje relacje z Bogiem. Podobnie zresztą jak na mój związek małżeński mogłoby wpłynąć usprawiedliwianie kogoś kto dopuścił się zdrady współmałżonka.
Nie jest ktoś taki dla mnie odpowiednią osobą do utrzymywania relacji zanim nie ureguluje tych spraw z Bogiem. Nie będę się wysuwał przed Boga.
To że został wykluczony jest dla mnie - jako Świadka Jehowy - wystarczającą przesłanką by w żaden sposób nie brać jego strony.
Podobnie jak czyny homoseksualne, które usprawiedliwia powinny być wystarczającą i jasną przesłanką dla wszystkich, którzy uznają to co w tej sprawie ma do powiedzenia Bóg. Tak uważam.
W świetle relacji biblijnych tak samo podchodzili do tego pierwsi chrześcijanie. Wynika to z m.in. z uznawania zasady zwierzchnictwa opisanej np w 1Kor 11:3.
Nie uważam, że ktoś taki ZAWSZE kłamie, mówi prawdę itp. Pozostawiam osąd w tej sprawie Bogu. Nie będę jednak tracił czasu i zdrowia na cedzenie prawdy od kłamstwa z jego wypowiedzi. Nie będę narażał się na zmanipulowanie.
Każdy w jakimś stopniu ocenia, chociażby przez decyzję o zajęciu stanowiska. Każdy ma taką możliwość. Każdy też osobiście za swoje decyzje odpowie czy popiera kogoś, kto w sposób jawny łamie jasne zasady Boże i by to usprawiedliwić szkaluje tych co tych zasad przestrzegają.
Ja wolę sprawdzić w Piśmie Świętym co w jakiejś sprawie ma do powiedzenia Bóg niż opierać się na niewiarygodnych odczuciach innych ludzi, którzy dobrze wiedząc czego zakazuje Bóg, trwają w tym.
Rzym 1:32
Wolę spytać Boga co ma do powiedzenia również w tej sprawie.