@Konq
Podpuszczasz mnie chyba...
Najpierw piszesz, że nie 'potrafię odróżnić prawdy od kłamstwa nawet z boskim wsparciem' a pare zdań poniżej mniemasz, że jak poczytam Rienta to 'łatwo te kłamstwa wyłuskam'
W odcinku Martin podał kilka "faktów" które w interpretacji Rienta już faktami nie są. Dawno tego słuchałem, nie wszystko pamiętam, ale tłumaczenie dlaczego świadkowie głoszą często parami, poprzez interpretacje niektórych dat jako "daty końca świata" skończywszy na tym jak wpływa na nich stosunek do krwi itd mijają się z prawdą.
Dziwne, że Martin - który na ogół - sprawdza z Biblią, to co mówi, w odcinku to pominął.
Z treści wypowiedzi Jezusa i pierwszych chrześcijan zapisanych dla "naszego pouczenia" w Piśmie Świętym dość wyraźnie wynika czym powinien charakteryzować się zbór chrześcijański. W I wieku stosunek chrześcijan do używania krwi i do osób trwających uparcie w grzechach był jasny. Logiczne jest, że obecnie powinno być w zborze podobnie.
Każdy ma możliwość podjąć świadomą decyzję - zgodną z własnym sumieniem - czy chce w takim uczestniczyć czy nie.
Z wszelkimi konsekwencjami.
@Hunter2321
"1. Czy uważasz, że wysłuchanie drugiej osoby jest tożsame z jej usprawiedliwieniem?
Rozumiem. Chociaż ja uważam, że powinno być odwrotnie. Twoja relacja z Bogiem ma wpływać na stosunek wobec innych ludzi, homoseksualistów też. A co robił Jezus z upadłymi ludźmi? Gadał z nimi. Naprawdę myślisz, że jak wchodził do domu geja, to zamiast „Dzień Dobry!” mówił do niego: „Cześć pedale!” i rzucał mu kamieniem w ryj? Serio ludzie zapraszaliby Jezusa do siebie na obiady, gdyby ich tak traktował? "
Uważam, że słuchanie osoby, która usprawiedliwia się przekręcając fakty zrzucając winę na innych jest najczęściej - bardzo delikatnie mówiąc - głupie. Przyrównałem to w poprzednim poście do wysłuchiwania albo nawet popierania kogoś, kto przysięgą potwierdził dochowanie wierności współmałżonkowi a następnie zdradził go, trwa w tym co doprowadziło do rozpadu małżeństwa i jeszcze na dodatek rozsyła po wspólnych znajomych informacje szkalujące pokrzywdzonego byłego.
BRUDNE to jest. Obrzydliwe. Nie chciałbym mieć z tym do nic wspólnego. Podobnie jest, gdy ktoś łamiąc w sposób ewidentny zdradza zbór i "rozwodzi się" z nim. Choćby nawet taka osoba miała rację, że jakieś drobne rzeczy współmałżonek - albo zbór - lepiej albo inaczej powinien zrobić to nie będę przyjmował tego w ogólnej postaci brudnych pomyj/oszczerstw w jakich to serwuje.
Znam kilka osób, które za postępowanie były wykluczone ze zboru, ale po jakimś czasie wróciły i nikt nie ma z tym problemu. Znam też małżeństwa, które miały problemy, ale rozwiązali je głównie dzięki temu, że obcy nie wchodzili z butami i na siłę za nich nie "naprawiali" akurat tego małżonka którego uważali za winnego.
Moja relacja z Bogiem wpływa na mój stosunek do innych ludzi. Tak jak Jezus Świadkowie Jehowy podczas głoszenia o Królestwie zachodzą do różnych mieszkań. Nie omijają - jak ich nazwałeś - upadłych ludzi. Nie wyzywają innych od pedałów, ani w żaden inny sposób. Tym bardziej nie rzucają w nich kamieniami. Choć niejednemu świadkowi zdażyło się kamieniem oberwać
Jezus rozmawiał z każdym, ale nie otaczał się ludźmi którzy uparcie nie chcieli się zmieniać wg tego jak nauczał.
Jeśli Bóg zadbał o to by w Słowie Bożym znalazły się konkretne wytyczne dotyczące tego jak postępować wobec ludzi którzy "po uzyskaniu pełnego poznania" oddali się Bogu, a potem odeszli od zboru i szkodzą innym, to czemu mam się tych wytycznych nie trzymać?
O ile potrafię zrozumieć ateistę, który uczciwie przyznaje, że Biblia nie jest dla niego jakimś autorytetem, to nie mogę zrozumieć tych którzy twierdzą, że w życiu opierają się na Biblii mimo iż pomijają wszystko co w niej jest napisane a co w jakiś sposób mogłoby niekomfortowo wpływać na ich życie.
2. Podaj mi kryteria osób, które mogą się wypowiadać negatywnie o ŚJ, a jednocześnie uznajesz, że ich zdanie może być prawdziwe.
Każdy ma prawo do własnych opinii i decyzji.
Problemy w małżeństwie załatwia się jednak w małżeństwie. Jeśli ktoś nie chce/nie może kontynuować związku Biblia dopuszcza możliwość i rozwodu (gdy jedno zdradzi) albo separacji gdy biblijnego powodu do rozwodu nie ma. (np:Mat 5:32; 19:9; 1Kor 7:10,11) Nie ma przymusu. Są konsekwencje. Wypadałoby się w „dorosły” sposób z nimi zmierzyć
Problemy w zborze rozwiązuje się w zborze, w którym też nikt nikogo na siłę nie trzyma.
Dzieje Apostolskie i listy pokazują jak było to rozwiązywane w I wieku. Postanowienia np: dotyczące obrzezania, bałwochwalstwa, stosunku do krwi, postępowania z osobami wykluczanymi były wysyłane do zborów i miały być egzekwowane.
Następne wieki "naprawiania" nominalnego chrześcijaństwa przez osoby z zewnątrz doprowadziły do tego, że z chrześcijanami z I wieku ma to obecnie bardzo niewiele wspólnego.
Wystarczy przyjrzeć się jak np "naprawiał" przy pomocy soboru w Nicei chrześcijaństwo poganin Konstantyn.
3. Czy uważasz, że odcinanie się od słów krytyki jest dobrą drogą do unikania manipulacji i odkrywania prawdy?
Ogólnie bardzo pytasz.
Trudno spodziewać się konstruktywnej opinii o drużynie sportowej odnoszącej sukcesy np od osoby zajadle ją krytykującej, o której dobrze wiemy, że została wyrzucona z niej za niesportowe zachowanie, doping itp.
Trudno spodziewać się obiektywnej relacji o byłym małżonku od kogoś kto go wcześniej zdradził i doprowadził do rozpadu małżeństwa.
Podobnie jest z opiniami osób usuwanych za uczynki potępione w Biblii ze zboru w I wieku, jak i obecnie.
Każdy, kto opiera się na opiniach takich osób naraża się na manipulacje.
Hunter2321 napisał:
"Ludzie są istotami, na których emocje, błędy poznawcze czy też intuicyjne i nielogiczne sposoby myślenia wpływają bardziej, niż sobie to wyobrażają."
Bardzo mądre zdanie. Idealne na podsumowanie. Jest to też bardzo dobra wskazówka do odpowiedzi na wszystkie pytania które zadałeś.
Dlatego warto by kryteria dotyczące tego czym mają być owoce na podstawie których mamy poznać naśladowców Jezusa nie opierać na własnych, albo czyichś emocjach tylko konsekwentnie opierać na tym co mówi Pismo Święte.
W temacie wątku nie mam nic więcej do dodania.
Podpuszczasz mnie chyba...
Najpierw piszesz, że nie 'potrafię odróżnić prawdy od kłamstwa nawet z boskim wsparciem' a pare zdań poniżej mniemasz, że jak poczytam Rienta to 'łatwo te kłamstwa wyłuskam'
W odcinku Martin podał kilka "faktów" które w interpretacji Rienta już faktami nie są. Dawno tego słuchałem, nie wszystko pamiętam, ale tłumaczenie dlaczego świadkowie głoszą często parami, poprzez interpretacje niektórych dat jako "daty końca świata" skończywszy na tym jak wpływa na nich stosunek do krwi itd mijają się z prawdą.
Dziwne, że Martin - który na ogół - sprawdza z Biblią, to co mówi, w odcinku to pominął.
Z treści wypowiedzi Jezusa i pierwszych chrześcijan zapisanych dla "naszego pouczenia" w Piśmie Świętym dość wyraźnie wynika czym powinien charakteryzować się zbór chrześcijański. W I wieku stosunek chrześcijan do używania krwi i do osób trwających uparcie w grzechach był jasny. Logiczne jest, że obecnie powinno być w zborze podobnie.
Każdy ma możliwość podjąć świadomą decyzję - zgodną z własnym sumieniem - czy chce w takim uczestniczyć czy nie.
Z wszelkimi konsekwencjami.
@Hunter2321
"1. Czy uważasz, że wysłuchanie drugiej osoby jest tożsame z jej usprawiedliwieniem?
Rozumiem. Chociaż ja uważam, że powinno być odwrotnie. Twoja relacja z Bogiem ma wpływać na stosunek wobec innych ludzi, homoseksualistów też. A co robił Jezus z upadłymi ludźmi? Gadał z nimi. Naprawdę myślisz, że jak wchodził do domu geja, to zamiast „Dzień Dobry!” mówił do niego: „Cześć pedale!” i rzucał mu kamieniem w ryj? Serio ludzie zapraszaliby Jezusa do siebie na obiady, gdyby ich tak traktował? "
Uważam, że słuchanie osoby, która usprawiedliwia się przekręcając fakty zrzucając winę na innych jest najczęściej - bardzo delikatnie mówiąc - głupie. Przyrównałem to w poprzednim poście do wysłuchiwania albo nawet popierania kogoś, kto przysięgą potwierdził dochowanie wierności współmałżonkowi a następnie zdradził go, trwa w tym co doprowadziło do rozpadu małżeństwa i jeszcze na dodatek rozsyła po wspólnych znajomych informacje szkalujące pokrzywdzonego byłego.
BRUDNE to jest. Obrzydliwe. Nie chciałbym mieć z tym do nic wspólnego. Podobnie jest, gdy ktoś łamiąc w sposób ewidentny zdradza zbór i "rozwodzi się" z nim. Choćby nawet taka osoba miała rację, że jakieś drobne rzeczy współmałżonek - albo zbór - lepiej albo inaczej powinien zrobić to nie będę przyjmował tego w ogólnej postaci brudnych pomyj/oszczerstw w jakich to serwuje.
Znam kilka osób, które za postępowanie były wykluczone ze zboru, ale po jakimś czasie wróciły i nikt nie ma z tym problemu. Znam też małżeństwa, które miały problemy, ale rozwiązali je głównie dzięki temu, że obcy nie wchodzili z butami i na siłę za nich nie "naprawiali" akurat tego małżonka którego uważali za winnego.
Moja relacja z Bogiem wpływa na mój stosunek do innych ludzi. Tak jak Jezus Świadkowie Jehowy podczas głoszenia o Królestwie zachodzą do różnych mieszkań. Nie omijają - jak ich nazwałeś - upadłych ludzi. Nie wyzywają innych od pedałów, ani w żaden inny sposób. Tym bardziej nie rzucają w nich kamieniami. Choć niejednemu świadkowi zdażyło się kamieniem oberwać
Jezus rozmawiał z każdym, ale nie otaczał się ludźmi którzy uparcie nie chcieli się zmieniać wg tego jak nauczał.
Jeśli Bóg zadbał o to by w Słowie Bożym znalazły się konkretne wytyczne dotyczące tego jak postępować wobec ludzi którzy "po uzyskaniu pełnego poznania" oddali się Bogu, a potem odeszli od zboru i szkodzą innym, to czemu mam się tych wytycznych nie trzymać?
O ile potrafię zrozumieć ateistę, który uczciwie przyznaje, że Biblia nie jest dla niego jakimś autorytetem, to nie mogę zrozumieć tych którzy twierdzą, że w życiu opierają się na Biblii mimo iż pomijają wszystko co w niej jest napisane a co w jakiś sposób mogłoby niekomfortowo wpływać na ich życie.
2. Podaj mi kryteria osób, które mogą się wypowiadać negatywnie o ŚJ, a jednocześnie uznajesz, że ich zdanie może być prawdziwe.
Każdy ma prawo do własnych opinii i decyzji.
Problemy w małżeństwie załatwia się jednak w małżeństwie. Jeśli ktoś nie chce/nie może kontynuować związku Biblia dopuszcza możliwość i rozwodu (gdy jedno zdradzi) albo separacji gdy biblijnego powodu do rozwodu nie ma. (np:Mat 5:32; 19:9; 1Kor 7:10,11) Nie ma przymusu. Są konsekwencje. Wypadałoby się w „dorosły” sposób z nimi zmierzyć
Problemy w zborze rozwiązuje się w zborze, w którym też nikt nikogo na siłę nie trzyma.
Dzieje Apostolskie i listy pokazują jak było to rozwiązywane w I wieku. Postanowienia np: dotyczące obrzezania, bałwochwalstwa, stosunku do krwi, postępowania z osobami wykluczanymi były wysyłane do zborów i miały być egzekwowane.
Następne wieki "naprawiania" nominalnego chrześcijaństwa przez osoby z zewnątrz doprowadziły do tego, że z chrześcijanami z I wieku ma to obecnie bardzo niewiele wspólnego.
Wystarczy przyjrzeć się jak np "naprawiał" przy pomocy soboru w Nicei chrześcijaństwo poganin Konstantyn.
3. Czy uważasz, że odcinanie się od słów krytyki jest dobrą drogą do unikania manipulacji i odkrywania prawdy?
Ogólnie bardzo pytasz.
Trudno spodziewać się konstruktywnej opinii o drużynie sportowej odnoszącej sukcesy np od osoby zajadle ją krytykującej, o której dobrze wiemy, że została wyrzucona z niej za niesportowe zachowanie, doping itp.
Trudno spodziewać się obiektywnej relacji o byłym małżonku od kogoś kto go wcześniej zdradził i doprowadził do rozpadu małżeństwa.
Podobnie jest z opiniami osób usuwanych za uczynki potępione w Biblii ze zboru w I wieku, jak i obecnie.
Każdy, kto opiera się na opiniach takich osób naraża się na manipulacje.
Hunter2321 napisał:
"Ludzie są istotami, na których emocje, błędy poznawcze czy też intuicyjne i nielogiczne sposoby myślenia wpływają bardziej, niż sobie to wyobrażają."
Bardzo mądre zdanie. Idealne na podsumowanie. Jest to też bardzo dobra wskazówka do odpowiedzi na wszystkie pytania które zadałeś.
Dlatego warto by kryteria dotyczące tego czym mają być owoce na podstawie których mamy poznać naśladowców Jezusa nie opierać na własnych, albo czyichś emocjach tylko konsekwentnie opierać na tym co mówi Pismo Święte.
W temacie wątku nie mam nic więcej do dodania.