Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Od gorliwej wiary, po jej utratę.
#2
Czekaj, czyli to było tak, że byłeś w jednej religii, którą ci narzucili, której sam nie wybierałeś, i jak się okazało, że wygląda to koszmarnie, to uznałeś z kolei, że wszystkie religie są takie, bo poznałeś... jedną?

No nie żebym bronił religii, bo akurat uważam, że są lepsze podejścia do Boga niż przez religijność. Ale wniosek, że znasz już wszystko, bo sprawdziłeś jedno, to jest bardzo delikatnie mówiąc: pochopne. Szacuje się, że na świecie jest ok. 4000 religii i poglądów religijnych. Poznałeś 1/4000. Czyli 0.02%. A twierdzisz, że znasz 100%. Coś nie tego, nie?

Druga rzecz, to co innego religia a co innego instytucja religijna. Doświadczenia masz z instytucją religijną. To niekoniecznie oznacza, że religia też jest do dupy. Chociaż całkiem możliwe, że jest. Ale nawet jakby była, to trzeba zrozumieć, że co innego religia, co innego kościół, a co innego Bóg.

Problem z Bogiem, do którego się dostać z takiego stanu, polega na tym, że po takiej tresurze religijnej, trudno w ogóle wpaść na pomysł, żeby szukać Boga jako po prostu osoby. Bo odruchowo człowiek się spodziewa tego co zna: nakazów, zakazów, kary, presji, oczekiwań, przymusu.

Jeżeli wierzyć Biblii (o ile ktoś uwolnił się na tyle, że może ją czytać luźno, bez tych religijnych presupozycji) to Bóg nie ma ochoty dać się poznać w taki sposób. Szuka kontaktu, ale opartego na wolnej woli. A to, co ty opisałeś - a dużo ludzi przeżywa podobne przygody w Kościele Katolickim w Polsce - nie zostawia żadnego miejsca na wolność. W wielu kościołach jest podobnie.

Pora więc na bunt.

Żeby w ogóle zacząć poznawać realnego Boga, i żeby on mógł do ciebie się dostać, to musisz najpierw zaakceptować, że możesz wszystko i masz prawo do wszystkiego. Bo ten Bóg Biblii od samego początku ma z ludźmi relacje na zasadzie umowy ("przymierze" - to słowo jest dokładnie użyte w Biblii). Ale umowa, żeby w ogóle mogła być zawarta, muszą być dwie strony, które mają możliwość decydować za siebie. Mają prawo przyjąć umowę albo ją odrzucić. Nic nie muszą.

Może to brzmi dziwnie, ale pierwszym krokiem do poznania realnego Boga jest... ateizm.

A przynajmniej taka postawa, która zakłada, że to ty jesteś panem samego siebie. Że masz prawo robić i myśleć co ci się tylko podoba. Że nikt nie ma prawa niczego wymagać, do czego sam się nie zobowiążesz.

I dopiero potem, w ramach tego prawa, możesz (nie musisz) wejść z Bogiem w relację, zawrzeć z nim jakaś umowę, którą proponuje. I wtedy dopiero zacznie się jakiś dialog.

Ale żeby do tego dojść musisz najpierw być sam. Uporaj się ze sobą. Nikt ci nie może tutaj pomóc, nawet i Bóg. Bo gdybyś nawet teraz usłyszał głos z nieba, to by ci to tylko zaszkodziło: zostałbyś jeszcze bardziej bojącym się oddychać robotem, który żyje w ciągłym potępieniu, poczuciu winy i chęci wykonywania rozkazów.

Sęk w tym, że Bóg nie chce bezmyślnych, zrobociałych niewolników. To jest ewidentne, kiedy się zna Biblię. A nowa umowa, którą wprowadził Jezus, w ogóle nie działa inaczej niż tylko przez wolność.

Krótko mówiąc: nikt ci pomóc nie może, bo się nie da. Ani ja, ani Bóg. Bo każdy kto będzie próbował, stanie się niechcący twoim nowym panem, bo ty tak teraz widzisz świat po tym całym programowaniu. I jeżeli zaczniesz szukać jakiegoś nowego kościoła czy grupy czy ideologii, to zgaduję, że wylądujesz w kolejnej maszynie do rządzenia ludźmi poczuciem winy, strachem i potępieniem.

Wyjdź z tego myślenia. Zrób to. To coś co musisz zrobić sam. Nikt ci nie "pomoże", bo tu nie ma nic do pomagania - każda pomoc może tu tylko przeszkodzić. Może to zająć pięć minut, może to potrwać pięć lat. Ale będziesz wiedział, że możesz zacząć żyć i szukać, kiedy będziesz mógł powiedzieć z całym spokojem: mogę co chcę. Mam prawo decydować. Moje decyzje, moje konsekwencje, nie mam żadnych obowiązków. Chyba, że sam się zobowiążę.

Jak to będzie dla ciebie czymś oczywistym, czymś w co wierzysz, to wtedy zacznij.

I wtedy zagadaj do Boga, jeżeli go będziesz chciał poznać i znaleźć. Wtedy się odezwie. Wcześniej czy później, ale jeżeli zaryzykujesz i będziesz uparty, to się odezwie. Taki on jest. Biblia tak mówi, doświadczenie tak mi mówi, i inni tak mówią. Może przyjdzie dzień, że ty sam tak powiesz. Kto wie.

Póki co, tylko tyle mogę ci napisać, a to może i tak za dużo. Pierwsze co zrób: uwolnij się. Odrzuć program, który masz w głowie.

Bo żeby coś zrobić sensownego ze swoich życiem, musisz je najpierw mieć w swoich rękach.


Wiadomości w tym wątku
Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Bastek - 2019-04-14, 09:35 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Martin - 2019-05-17, 05:30 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Bastek - 2019-05-17, 06:41 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Martin - 2019-05-17, 07:03 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Bastek - 2019-05-17, 07:13 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Marlena - 2019-05-17, 08:09 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez bartekulka - 2019-08-06, 02:30 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Martin - 2019-05-20, 06:16 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez Marlena - 2019-07-02, 06:54 PM
RE: Od gorliwej wiary, po jej utratę. - przez MarDeb - 2020-08-30, 10:31 PM

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości