(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): To może inaczej....... Germańscy Anglowie, Sasi, Jutowie i Norwescy Wikingowie to dzisiaj Anglicy. To, że ukształtwali się w jeden naród Anglia, nie znaczy, że nie wywodzą się z tych narodów? I masz syntetyczną wersję części narodów(definicja syntetycznej teorii ewolucji), a ich cechą odrębną, czyli odrębność(poprzez połączenie) stanowi nowy język powstały na bazie ich wielu dialektów, do tego żaden z nich nie identyfikuje się z Norwegami, Niemcami, itd. Pasuje? Czy to nie ewolucyjny etap rozwoju nowego języka, który wynika z połączenia kilku innych? Czy to kwestia semantyki? A może tautologii tym razem?
Czyli przyznajesz, że z kilku koncepcji powstała tylko jedna? Bo nie wiem czemu ten przykład miałby służyć? Jakoś nie wydaje mi się, aby języki z których język angielski ewoluował były nadal obecne w życiu anglików, jako alternatywa?
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Po drugie skoro nie można tak "tego" dowodzić, bo tym razem chodzi o "etapy zwrotne" u grzybów więc "normalne", że skoro człowiek "niewiele różni się" od grzyba, to rzeczywiście nie można....... Więc nie wiem jak poglądy Darwina są nadal aktualne według Ciebie, czyli to, że pochodzimy od jednego przodka? To grzyby mają innego przodka? Oczywiście w kontekście pierwszego powstałego życia na ziemi.....
Nie po prostu zauważyłem, że sam fakt, że coś stało się zwierzęciem nie oznacza, że ten organizm, z automatu musi być wielokomórkowym organizmem. Nie jest też to charakterystyczny dla jednej grupy organizmów, bo zarówno rośliny, jak i grzyby wytworzyły alternatywne sposoby bycia organizmem wielokomórkowym nie związanych z faktu, że wszystkie te organizmy miały kiedyś wspólnego przodka na jakimś etapie ewolucji.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Skoro twierdzisz, że "stara teoria" nie została zmieniona, bo nowa niczego nie zmienia w jej wcześniejszych twierdzeniach, więc aktulne poglądy Darwina, czyli jego propozycja, że wszystkie organizmy żywe na ziemi mają wspólnego przodka nie jest zanegowana w Syntetycznej Teorii Ewolucji która jest połączeniem z teorią ewolucji? Więc, jednak ewolucjonista Theodosius Dobzhansky "odpłynął" od swoich chrześcijańskich poglądów, sam może tego nie dostrzegając......
Theodosius Dobzhansky był wyznania prawosławnego. Wyznanie te świetnie nie zakłada żadnej sprzeczności nauki z dziełem bożym.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): A jednak na przykład twierdzisz, że postulaty Darwina są aktualne, a on takie pomysły wprowadził do swoich teorii, więc ciągle wysyłasz mylne sygnały w co tak na prawde wierzysz, a ułatwiło by to dyskusję, szczególnie z punktu widzenia postawionej przeze mnie tezy, w której korzysta się z postulatów postawionych przez Darwina, w tym i teorii ewolucji bo m. in. z tego wynika ewolucjonizm mówiący, że Wszechświat, włączając materię nieorganiczną i organiczną we wszystkich jej przejawach, jest wytworem stopniowego i progresywnego rozwoju, przejście od materii nieożywionej do żywych organizmów oraz różnorodność form życia, włączając ludzkie istoty - wszystko to powstało w konsekwecji wewnętrznych skłonności materii i energii wyrażonych przez prawa przyrody.
Ewolucjonizm stał się dzisiaj najmocniejszym naturalnym wyjaśniem wszystkiego i są ludzie którzy decydują się wierzyć w te wyjaśnienia.
Pewnie powinienem poprosić cię w tym momencie o jakiś cytat z Darwina ale zakładam, że jak zwykle w takim przypadku będziesz miał to w d...ie. Odpowiem więc sam: Gadasz bzdury!. Darwin choćby w korespondencji z Marksem krytykował wprowadzenie do jego filozofii postulatów, że dobór naturalny rządzi także społeczeństwami. Pewnie gdyby żył to zjechałby także i Hitlera, który dosłownie odwrócił wszystkie tezy Darwina w kwestii rasowej.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): To już jest kwestia argumentów, dowodów, teorii, świadectw, itp. - czyli w co uwierzysz. Ewolucja(Ewolucjonizm) nie daje takich informacji, aby uznać go za "prawdziwszy" wskazując pochodzenie świata/wszechświata, materii organicznej i nieorganicznej ze swoimi teoriami - czyli mogącymi okazać się błędnymi założeniami, z pominięciem Boga, niż Biblia. To kwestia indywidualna, którą religię wybierzesz.
Czyli nie ma żadnych odgórnych założeń co jest prawdą, a co nie, w kwestiach religijnych. Po prostu każdy sam ustala. W przeciwieństwie do tego nauka stosuje tu niestety zbyt dużo ograniczeń, żeby tak łatwo nie było rozpowszechniać kłamstwa w środowisku naukowym.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Widzisz Biblia też twierdzi, że od kiedy Bóg stworzył człowiekowi środowisko - świat, to od początku jego istnienia nie zaszły żadne zmiany. No z małym szczegółem o "olbrzymach" jeszcze przed potopem.
Po potopie także zaszły zmiany według Biblii (albo raczej jej szalonej interpretacji w wykonaniu Kreacjonistów). Jakbyś zobaczył jak wyglądała kukurydza, kapusta, czy krowy 10 000 lat temu to byś się trochę zdziwił. Dziś większość gatunków zwierząt jest zmodyfikowanych przez człowieka.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Obie mówią o powstaniu gatunków, więc nie wiem czy to są odmienne sprawy, więc nadal nie wiem jak można opierać wnioski z treści nie zawartych w książce. Może dlatego nie możemy dojść do porozumienia, że m. in. Teoria Ewolucji doprowadziła do koncepcji w ewolucji/ewolucjonizmu nie uwzględniając a więc zaprzeczając przy tym istnieniu Boga, że to On jest stwórcą wszystkiego.
Nie, Biblia nie mówi o powstaniu gatunku. Biblia nie definiuje nawet gatunku. Zresztą gatunki nie powstają to człowiek po prostu definiuje, które zmiane są wystarczające, żeby określić je indywidualną nazwą.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Czyli dla naukowca - to nie jest wybuch, a dla nie-naukowca to jest wybuch, taka "wersja" dla niewtajemniczonego społeczeństwa? Więc komu można wierzyć i jak ustalić w co można wierzyć? Lub w co się w ogóle powinno wierzyć?
Zarówno dla naukowca, jak i nie-naukowca to coś co przypomina wybuch. Tak samo jak fala dla naukowca to niekoniecznie musi być coś co się składa z wody.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Aha... czyli podczas tego podziału cząsteczek nie zachodzą żadne procesy analogiczne jak w procesie wybuchu? Żadnych podwyższonych temperatur, ciśnienia, nie wspominając o zderzaniu się elementów i wydzielaniu się energii, nic? Czyli jednak wybuch to kompletnie nowy termin/koncepcja w naszych czasach......
A czy ty podpalając palnik kuchenki gazowej, twierdzisz wszem i wobec, że "wybuchasz kuchenkę"? Przecież podczas tego procesu także jest "podwyższona temperatura, ciśnienie, nie wspominając o zderzaniu się elementów i wydzielaniu się energii".
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Meteorologia też często nie przewiduje dobrze, a czasem kompletnie się rozjeżdża z zapowiedzianą rzeczywistością pogodową w którą uwierzyłeś i niepotrzebnie "wziąłeś parasol", bo jednak nie padało......
Małe wytłumaczenie: przewidywanie jest wtedy, kiedy zakłada się, że dotychczasowe warunki i procesy się nie zmienią w określonym czasie. Generalnie więc im więcej informacji możemy zdobyć tym przewidywania są dokładniejsze. To w kwestiach naukowych.
W kwestiach religijnych nie ma żadnych przewidywań. Nie możesz określić, kiedy twoja modlitwa zostanie wysłuchana, czy w którym momencie nastąpi jakiś cud. I tyle.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Sam kontekst tego zdania też uważam za słuszny.
Ale nie odchodząc od głównej kwestii w konteście inspirowania się stworzeniem Boga aby zrozumieć i odtworzyć ten proces, i aby potem stać się lepszym niż Bóg........ to koncept w stylu "jajko mądrzejsze od kury" z góry skazany na porażkę, nie uważasz?
Nauka, niestety dla ciebie, zakłada coś innego - Nie ma jednego (jedynego) sposobu powstawania życia. Życie to nie jest coś indywidualnego. Więc nawet jeśli Bóg, czy jakiś inny Demiurg stworzył życie na ziemi w jakiś tylko sobie znany sposób, to wcale nie wyklucza, że istnieje także inny sposób. Generalnie jeśli więc spotkamy życie na jakiejś innej planecie, to wcale nie wykluczone, że powstało ono w jakiś inny sposób niż na ziemi. Może ono np. wykorzystywać białka oparte na krzemie, a nie na węglu jak to ma w przypadku życia ziemskiego.
Dlaczego więc uważasz, że człowiek naśladuje Boga? Czy dwoje ludzi wymyślających żarówkę to osoby naśladujące siebie?
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Czy takie wykluczenie z prokreacji zawsze kończy się homoseksualizmem?
Że co proszę?!
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Poza tym odnotowuje się przypadki zdrowo urodzonych dzieci i to w związkach, gdzie oboje rodziców ma zespół Downa. Co to dowodzi lub obala z punktu widzenie genetyki?... no właśnie......można sobie po spekulować.
Napisałem wcześniej, że zespół Downa nie jest dziedziczny (pomijając kilka określonych przypadków przypadków), więc nie wiem o co ci chodzi. Inna sprawa, ze raczej zabrania kojarzenia się osób z zespołem Downa, bo większość z nich posiada jednocześnie jakąś formę upośledzenia umysłowego, przez nie tyle nie potrafiłyby one wychować dzieci, co nawet zająć się sobą samym, czy partnerem.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Piękne podsumowane. A więc nic nie udowodniono, same hipotezy i teorie... Więc co jest podstawą, czy początkiem, że człowiek kompletnie inaczej postrzega "związek" od zwierząt...... Dlatego dziwię się, że ludzie szukają uzasadnienia w "przyrodzie" czyli u zwierząt na wyjaśnianie swoich/ludzkich zachowań..... jak homoseksualizm, bo wyjaśnienie powstania małżeństwa tam na pewno nie znajdzie....... a przecież to "kuzyni"....... Biologicznie zachowania biseksualne, w szczególności homoseksualne są odstępstwem od normy biologiczno-społecznej, w której seksualność jest jedynym mechanizmem służącym przedłużeniu gatunku (rodziny, rodu, klanu, narodu) i godzą w jego "naturalną" konieczność prokreacji jako zdolność przetrwania, czyli stanowienia o swoim istnieniu.
Sam, gdybyś czytał ze zrozumieniem linki, które sam tu wklejasz, dowiedziałbyś się, że:
Cytat:Homoseksualne zachowania zwierząt – zachowania zwierząt wobec osobników tej samej płci, które zazwyczaj są typowe dla par różnopłciowych tego gatunku.
Oznacza to nie mniej, nie więcej, tylko, że zachowania te są indywidualne dla każdego gatunku i nie należy ich przekładać na tożsame u innych, w tym u człowieka.
Z drugiej jednak strony znowu pleciesz farmazony o jakichś "normach biologiczno-społecznych", by wystarczy podać choćby pierwszy z brzegu przykład rojów pszczół, czy mrówek, gdzie 99,99% społeczności nie łączy się w pary i "nie ma dzieci". Generalnie im bardziej społeczny jest organizm tym większa w nim różnorodność funkcji, niekoniecznie związanych z prokreacją i płcią.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Dobrze zwrócił uwagę Przemeks, jak to nasi "kuzyni", to dlaczego nie mają jeszcze zagwarantowanych praw obywatelskich np. w konstytucji państwa? Ja bym tak członka rodziny nie potraktował.....
Wiesz ja mam kuzyna w USA i zdziwisz się, ale on tez nie ma zagwarantowanych praw w naszej konstytucji, bo akurat w naszej konstytucji zagwarantowane prawa mają głównie obywatele Polscy.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Historycznie pary równych sobie konchanków płci tej samej należały do mniejszości, a już koncepcja małżeństw homo to kompletna historyczna aberracja.
Historycznie mamy też zapisy w takich demokratycznych krajach, jak USA, które obowiązywały jeszcze w latach '60, gdzie zabraniano łączenia się w pary między-rasowe. Czy to było etyczne? Pewnie nie? Czy wpływało na statystyki? Raczej tak!
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Odwołujesz się do "żądz", a przecież to jest część uczuć/emocji człowieka, więc jednak nie wszystko w "naturze" sprowadza się do "braku innego wyjścia", czy "strach przed porzuceniem"? Uznawanie zaspokajania swoich żądz za "naturalne" w kontekście moralności jest conajmniej obosieczne i zawsze zwróci się przeciwko drugiej stronie, bo w naturze występują też morderstwa, gwałty, pedofilia czy kanibalizm. Można je zawsze uzasadnić w pewnych okolicznościach, ale zawsze są okoliczności w których ich nie uzasadnisz. Wspomniany przez ciebie przykład wiezięnia dobrze to obrazuje, bo dla tej grupy społecznej nadrzędny system wartości oparty jest na przemocy, a nie np. na Biblii, więc zachowania homoseksualne mieszczą się w ich systemie moralnym zaspokajania żądz, z kolei poza więzieniem przemoc już nie jest nadrzędnym systemem wartości, więc homoseksualizm musi znaleźć sobie inne uzasadnienie. W każdym wypadku zawsze potrzebne jest dodatkowe kryterium aby wartości wystarczały dla wszystkich grup społecznych, np. różnorako pojmowane "dobro ogółu", czy Biblijne "nie rób drugiemu co tobie nie miłe.....".
Piękne podsumowanie. Pytanie tylko, dlaczego zabraniasz innym tego, co tobie miłe, czyli kochać i być z osobą, ci się podoba?
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Dla chrześcijanina to może być znak zmiany czasów, a ile jest w tym ewolucji gatunku ludzkiego.......
Wyjaśnię ci to jak się ma. Większość gejów i lesbijek nie chce w ogóle małżeństw. Chcą za to pełnej legalizacji związków partnerskich. Dlaczego? Dlatego, że w tej chwili są przepisy prawa, które są sztucznie powiązane z instytucją małżeństwa, które dyskryminują osoby chcące pozostać w nieformalnych związkach, na całe życie. I nie dotyczy to tylko par homoseksualnych, ale także par heteroseksualnych. Wbrew pozorom nie dotyczy to adopcji dzieci itp. Osoby żyjące w związkach partnerskich nie mają możliwości dowiedzenia o stanie zdrowia swojego partnera, nikt im nie wyda zwłok partnera w celu pochówku, nie będą mogły zająć się dziećmi swojego partnera, gdy ten jest chory w szpitalu, nie mogą się wspólnie rozliczyć z podatku i najważniejsze - nie mogą po sobie dziedziczyć. Oczywiście wiele z tych czynności jest im dostępnych po spisaniu upoważnienia, testamentu, i tp. Problem w tym, że często wiąże się to z zaświadczeniem notarialnym i dodatkowymi opłatami. Problem w tym, że nie zawsze partner jest przytomny, by takie oświadczenie podpisać. Problem w tym, że w przypadku dziedziczenia, trzeba i tak państwu zapłacić horrendalny podatek, z czym problemu nie mają współmałżonkowie.
No i tu pojawia się problem. Bo wiesz jak państwo da te wszystkie ulgi związkom partnerskim, nawet z pominięciem prawa adopcji, to nie tyle co na świecie będzie więcej par homoseksualnych, co na świecie będzie mniej małżeństw osób heteroseksualnych. Bo po co się żenić skoro te same przywileje masz też w związkach partnerskich? Dlatego wiesz już dlaczego PiS tak bardzo krzyczy, że będzie zabraniał nadawania takich praw homoseksualistom, bo dobrze wie, że skorzystają w końcu i z tego prawa osoby heteroseksualne, a Kościół już na zawsze straci monopol w kwestii małżeństw.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): Czyli z ewolucyjnego punktu widzenia "naturalne" dla gatunku człowieka jest porzucać swoje dzieci i żonę dla partnera tej samej płci - bo jest to "przejrzeniem na oczy"? Swoją drogą jest to jakiś naukowo udowodniony termin? Związany jest może z biologią człowieka, czy może jakiś gen za to odpowiada? Czy może tylko hipoteza?
Nie zrozumiałeś mnie. Ja piszę tu o kryptohomoseksualiźmie. Wbrew pozorom jest to dość powszechne zjawisko. Po prostu otoczenie wywiera wpływ na osoby homoseksualne i te bojąc się ujawnić, po prostu postępują tak jak to jest przyjęte, czyli na przykład wiążą się z partnerem heteroseksualnym, nawet pomimo tego, że nie czują do niego pociągu seksualnego. To samo jest także z księżmi homoseksualistami. Po prostu wychowanie w rodzinie katolickiej sprawia, że "diagnozując" u siebie homoseksualizm, takie osoby wybierają życie w celibacie i w ich mniemaniu dalsze bycie dobrym Chrześcijaninem, niż krzywdzenie innych osób (rodziców, czy przyszłych współmałżonków). Wbrew pozorom nie ma tu żadnej sprzeczności, bo Katolicyzm zakłada, że homoseksualizm, bez uzewnętrzniania czynów homoseksualnych nie jest grzechem. Jak jest w praktyce - wszyscy wiemy.
Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia nagminnie do XXw. Nawet jak byłeś gejem/lesbijką to i tak partnera wybierali ci głównie rodzice. Nie chciałeś się żenić to wyrzucano się z domu i często pozbawiano fortuny. Należy tu zaznaczyć, że nie tylko geje byli tu niejako przymuszani do czynienia wbrew sobie, ale też ślub młodej panny ze starszym wdowcem na pewno nie zachwycał tej pierwszej. Musiała więc często oddawać się osobie, która budziła w niej obrzydzenie, bo alternatywą było życie na ulicy. Dlatego więc jak widzisz homoseksualizm może przetrwać w środowisku wbrew swojej naturze.
(2021-03-29, 11:11 AM)Przeemek napisał(a): A posiadanie dzieci i żony jest "brakiem wyjścia" w problematycznej sytuacji w której gatunek ludzki w sposób naturalny się znajduje aby w ogóle przetrwać, bo akurat tak wyewoluował - to jest ta "naturalna" czy "ewolucyjna" cecha gatunku ludzkiego?
Gdzie jest podstawa czy to w budowie biologicznej człowieka czy w jakiejkolwiek koncepcji ewolucyjnej na cechę "przejrzałem na oczy"? Bo Biblia ma na to wyjaśnienie.....
Ciekawe pytanie (nie ma zresztą powyżej dużej konkurencji, pod tym względem). W każdym razie rządzą nami dwie ewolucyjne zmiany. Pierwsza to taka, że kobiety ukrywają swoją fazę płodności. Dodatkowo są zdolne do kopulacji w takim samym stopniu przez cały rok. W przeciwieństwie do zwierząt więc wymusza to trwalsze związki, niekoniecznie nawet monogamiczne, bo generalnie musi ona utrzymać przy sobie dość sporą liczbę partnerów, aby móc w razie co w czym wybierać. I tu z pomocą przychodzi jej zróżnicowane społeczeństwo, które musi się trzymać w kupie, ze względu na podział obowiązków. W przeciwieństwie do zwierząt stadnych, które gromadzą się tylko w okresie rui, a pozostały okres tworzą tylko społeczności złożone głównie z samic.
Po drugie - oznacza to, że niekoniecznie jednostka musi uczestniczyć w cyklu podtrzymania gatunku, aby mieć wartość w społeczności. Ba samo posiadanie potomstwa przestaje mieć znaczenie w społeczności jako nadrzędne. Teoretycznie więc jak widzisz społeczność wcale nie wyklucza homoseksualizmu. Wyklucza go odgórny nakaz płodzenia potomstwa wbrew naturalnym potrzebom, ale taki nakaz też prowadzi do patologi, nie tylko kryptohomoseksualizmu, ale i płodzenia dzieci przez pary, gdy nie są na to gotowe itp. I to tyle chyba w temacie.
Dodam jeszcze w temacie kryptogejów...
W czasach komuny SB prowadziła akcję pod nazwą "Hiacynt". Wbrew pozorom akcja nie miała dyskredytować gejów działających w opozycji, tylko kryptogejów. W czasach komuny geje nie byli szczególnie prześladowani, ani dyskryminowani, aby to miało jakieś znaczenie. Osoby narażające życie, działające w opozycji, raczej nie przejęłaby się tym, że ktoś zniesławia ich wyzywając od gejów. Komuniści jednak dobrze odgadli, że wśród wierzących osób ukrywa się wielu gejów, którzy założyli rodziny pod presją środowiska ("żeby ludzie nie gadali"). Podrzucając gejowskiego kochanka takiej osobie i robiąc kompromitujące zdjęcia, łatwo było potem namówić go do współpracy, bo tu już nie tyle wstyd był stawiany na szali, co skrzywdzenie rodziny, rozbicie małżeństwa i w zasadzie wykluczenie z dotychczasowego otoczenia.
Daleko nie szukać. W listopadzie 2020 József Szájer, eurodeputowany węgierskiej partii Fidesz, przyłapany zostaje na imprezie w klubie gejowskim. Europoseł jest mężem, ojcem i członkiem najbardziej homofobicznej partii w Europie. Pozostawiam bez komentarza...
(2021-03-29, 08:49 PM)Przemeks napisał(a):(2021-03-29, 11:01 AM)Konq napisał(a): Wytłumacz mi dosłownie jeden fragment:
Cytat:Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich. Rdz. 3, 21
Masz wątpliwości kto to był, czy jak ich przyodział?
Tak, mam wątpliwości jak ich przyodział? Co on jakiś Versace jest? Garbarnię skór otworzył i im te ubrania dostarczał?