Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Tajemny plan, czyli biblijna teoria spiskowa
#61
(2017-12-15, 07:20 PM)Młodszy brat Szefa napisał(a): Dzięki za odpowiedź. Potwierdziłeś moje przeczucia.
A kim wg judaizmu jest ta postać widziana przez Ezechiela i Daniela?

Nie wiem jak obecny judaizm.

Ale podejrzewa się, że starożytne apokaliptyczne nurty widziały postać Syna Człowieczego jako wysłannika Boga, który przyjdzie na końcu świata (czyli dla nich możliwe, że już niedługo, zanim przeminie jedno pokolenie). Miał on przyjść po to, aby przeprowadzić sąd nad wszystkimi ludźmi, wyprowadzić lud Izraela z rzymskiej niewoli, wynagrodzić cierpiącym ich krzywdy i wprowadzić - tu na Ziemi - Boże królestwo powszechnej szczęśliwości. Niekoniecznie musiał to być człowiek, mógł to być np. anioł pod postacią człowieka.

Cytat:A co do czterech rabinów, to faktycznie jest tam napisane, że jeden umarł, jeden wyszedł cało, trzeci oszalał, natomiast o czwartym nie pisze, że został apostatą-chrześcijaninem. Kolejna ściema.
Fragment zaczyna się słowami, "Czterech weszło do ogrodu" chodzi o Ogród Eden co się tłumaczy jako Ogród Rozkoszy. O jednym z rabinów jest po prostu napisane, że wszedł do ogrodu i podeptał rośliny. Nic więcej.

W innych miejscach Talmudu mamy jednak inne wzmianki o tym rabinie i tam faktycznie jest napisane, że został apostatą z tym, że nie chrześcijaninem a Epikurejczykiem.

Mógłbyś coś więcej o tym fragmencie z epikureizmem? Jakieś namiary? Fabian oczywiście kłamie, w tej legendzie nie ma nic na temat chrześcijaństwa. Ale zaciekawiła mnie z innego powodu.
#62
Nie ma jakiegoś konkretnego fragmentu o epikureizmie, po prostu postać o której mowa jest jedną z głównych postaci z opowieści talmudycznych i nazywana jest właśnie Elisza Apikorus.

A żeby być zupełnie uczciwym to trzeba przyznać, że istnieje opinia, że Elisza został chrześcijaninem. Jest to jednak naciągane i mało wiarygodne choćby ze względu na to, że opinia taka pochodzi z czasów pogromów w carskiej Rosji i ewidentne jest próbą oskarżenia Elisz'y o XVIII wieczne prześladowania które utożsamiano z cerkwią.
Można więc upierać się, że nie jest to bezczelne kłamstwo tylko raczej cytowanie niezwiązanej z treścią Talmudu opinii i przedstawienie jej jako obowiązującej doktryny.

Tu masz trochę na ten temat https://en.wikipedia.org/wiki/Elisha_ben...Elisha_an_"Epicurean"

wklej cały link zamiast klikać bo z jakiegos powodu nie działa
#63
Eliahu, czy ze ST wynika, że Bóg posługiwał się jakąś osobną/nieosobną osobą (Duchem Świętym), czy raczej udzielał energii/siły/mocy/zrozumienia czyli swojego ducha?
Ciekawie na ten temat wypowiada się wikipedia, (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Duch_Święty), ale ciekaw jestem jak rozumieli i rozumieją to Żydzi.
#64
@Daniel

W "ST" pojawia się termin 'ruah elohim' - "duch boży" ale nie jest on nigdy przedstawiony jako osoba a raczej jako pewna "moc" lub "natchnienie" z braku lepszych słów by to przetłumaczyć.
Co ciekawe pojawia się też 'ruah elohim ra' - "zły duch boży", który to skłaniał ludzi do czynienia zła.

Trójca nie jest nauką którą można znaleźć w Biblii Hebrajskiej a gdyby przyjąć chrześcijańskie standardy to na ich podstawie musiałaby to być co najmniej czwórca albo jeszcze większy konglomerat.
Hej!
#65
Eliahu, dziękuję za odpowiedź.
Bardzo podobnie przedstawiają to co napisałeś pisma Greckie.
W Łuk 11:13 Jezus mówi, że Ojciec „da ducha”. To też jakaś forma mocy albo natchnienia.
Nie kojarzę by jakikolwiek chrześcijanin opisany w listach modlił się „do” ducha.
Wg ewangelii i listów chrześcijanie dzięki duchowi świętemu rozumianemu jako moc/natchnienie/siła od Boga mogli dokonywać podobnych rzeczy jak te opisywane w pismach Hebrajskich.
Szczególnie w Dziejach Apostolskich sporo tego jest, otrzymywali jakąś formę mocy/natchnienia/siły (np: 6:3-5;8:15; 11:24) i zgodnie z tym działali.
Dziwnie, że od czasów biblijnych tak to się zmieniło i większość podających się za chrześcijan woli widzieć w duchu Bożym coś (albo kogoś) co należy czcić niż co może pomóc w działaniu na rzecz Boga.
Dziwne, bo raczej niebiblijne...

Ciekawa sprawa z tym „złym duchem bożym” jest. Też się nad tym zastanawiałem. O Saulu chyba coś takiego było napisane?
Wydaje mi się, że do tego typu zachowań odnosi się Hebr 4:12.
W bardzo konkretnych sytuacjach gdy sprawa jest jasna, bo są podane dokładne informacje na ten temat jak postąpić, lub są inne dowody (np cuda) potwierdzające to co powinno się zrobić i trzeba dokonać wyboru i zacząć działać to okazuje się jakie człowiek ma pobudki.
Gdy dotyczy to spraw związanych ze spełnianiem woli Bożej to sprawa robi się poważna. Widać to szczególnie w sytuacji np proroków działających pod wpływem ducha Bożego gdzie Bóg przypadki „samowolki” bardzo poważnie traktował.
Zresztą, podobnie było w przypadku Ananiasza i Safiry opisanych w Dziejach.
Saul też wiedział, że Dawid został wyznaczony przez Boga na króla, ale mimo to (a może właśnie dzięki temu) w bardzo wyraźny sposób występował przeciw niemu (próbował go zabić, przez co w bardzo jasny sposób określił się) sprzeciwiając się pośrednio Bogu.
Teraz dzięki Biblii mamy mnóstwo informacji o tym kim jest Jedyny Bóg Jehowa.
O tym Bogu mówią zarówno pisma Hebrajskie jak i Greckie.
Wiadomo co lubi a czego nienawidzi. Wiadomo za co nagradzał, a za co karał.
Warto by się zastanowić jak ten Bóg, który wymaga wyłącznego oddania (np: Wyjścia 34:14; Izaj 42:8;Mat 4:10) podejdzie do ludzi, którzy uparcie rozmieniają Jego chwałę na dwa, trzy, albo jeszcze drobniej obdzielając nią świętych, wizerunki itp itd...

Martin, co to znaczy „znać Boga”?
Z czym może wiązać się takie przekonanie, albo deklaracja?
Czy „znajomości” w tym przypadku to jakaś taryfa ulgowa?
Nie masz wrażenia, że może wiązać się to z jakąś dodatkową odpowiedzialnością?
#66
(2017-06-23, 01:23 AM)Eliahu napisał(a): To nie synagoga. To brak czasu i brak chęci i wiary w sens.
Po prostu po latach myślę, że chrześcijanie chcą się oszukiwać by poczuć się lepiej. I nie ważne są żadne argumenty ani nawet Biblia nic nie znaczy. Liczy się tylko Jezus. Z takim podejściem nie ma jak dyskutować.

U mnie było odwrotnie, zostałem chrześcijaninem wbrew sobie i swojemu widzimisię, byłem agnostycznym ateistą, ale zobaczyłem i dowiedziałem się zbyt dużo, Jezus był u mnie w pewnym momencie logiczną konsekwencją i opcją do sprawdzenia, a po sprawdzeniu zadziały się cuda. Więc dla mnie Jezus to kwestia dążenia do prawdy, bez względu czy mi się ona podoba czy nie. Jak to wyjaśnisz? Bo nawet jeden przypadek podważa całą teorię.

(2017-06-23, 01:09 PM)Eliahu napisał(a): [...], ale chrześcijanom wystarczy zadać niewygodne pytane i już myślą, że jesteś złym człowiekiem.

Ja marzę jako chrześcijanin o niewygodnych pytaniach w sprawie chrześcijaństwa czy Jezusa, niestety nikt nie potrafi mi takich zadać. No patrz co za ironia losu... Może masz ochote mi zadać? A ja jeszcze Ci podziękuję.
#67
(2020-04-19, 08:01 PM)Robert Grochowiak napisał(a):
(2017-06-23, 01:23 AM)Eliahu napisał(a): To nie synagoga. To brak czasu i brak chęci i wiary w sens.
Po prostu po latach myślę, że chrześcijanie chcą się oszukiwać by poczuć się lepiej. I nie ważne są żadne argumenty ani nawet Biblia nic nie znaczy. Liczy się tylko Jezus. Z takim podejściem nie ma jak dyskutować.

U mnie było odwrotnie, zostałem chrześcijaninem wbrew sobie i swojemu widzimisię, byłem agnostycznym ateistą, ale zobaczyłem i dowiedziałem się zbyt dużo, Jezus był u mnie w pewnym momencie logiczną konsekwencją i opcją do sprawdzenia, a po sprawdzeniu zadziały się cuda. Więc dla mnie Jezus to kwestia dążenia do prawdy, bez względu czy mi się ona podoba czy nie. Jak to wyjaśnisz? Bo nawet jeden przypadek podważa całą teorię.

(2017-06-23, 01:09 PM)Eliahu napisał(a): [...], ale chrześcijanom wystarczy zadać niewygodne pytane i już myślą, że jesteś złym człowiekiem.

Ja marzę jako chrześcijanin o niewygodnych pytaniach w sprawie chrześcijaństwa czy Jezusa, niestety nikt nie potrafi mi takich zadać. No patrz co za ironia losu... Może masz ochote mi zadać? A ja jeszcze Ci podziękuję.

OK. Tylko napisz mi jak najkrócej czym jest dla ciebie chrześcijaństwo i co takiego zobaczyłeś i dowiedziałeś się co sprawiło, że chrześcijaństwo stało się dla ciebie jedyną logiczną konsekwencją i opcją do sprawdzenia.
#68
(2020-04-19, 08:01 PM)Robert Grochowiak napisał(a): U mnie było odwrotnie, zostałem chrześcijaninem wbrew sobie i swojemu widzimisię, byłem agnostycznym ateistą, ale zobaczyłem i dowiedziałem się zbyt dużo, Jezus był u mnie w pewnym momencie logiczną konsekwencją i opcją do sprawdzenia, a po sprawdzeniu zadziały się cuda. Więc dla mnie Jezus to kwestia dążenia do prawdy, bez względu czy mi się ona podoba czy nie. Jak to wyjaśnisz? Bo nawet jeden przypadek podważa całą teorię.

Do tej pory myślałem, że to własnie wyjątki potwierdzają reguły, a teraz widzę, że jest odwrotnie Smile


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości