Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Co z tą nagoscią?
#11
Przemyślałem temat bardzo dogłębnie i doszedłem do wniosku, że jednak wolę gołe piersi
Ale ładne
Bo nieładne to jednak wolę zakryteWink
To w sumie dalej nie wiem co z tą nagością Cool

Ale, jak się tak zastanowić to praca z gołymi ludźmi byłaby nie do zniesienia
Dużo pokus i jeszcze więcej hmm, niesmaku, więc skoro nie wszyscy mamy ciałka Adonisów i Afrodyt to jednak lepiej się ubierać
Chyba....
#12
(2016-06-10, 05:58 PM)Eliahu napisał(a): @konq


Cytat:są miejsca, gdzie ten wstyd nie powinien być obecny: plaża, publiczne łaźnie, lekarz itp. i takie gdzie ubieranie jest podyktowane praktyką: gdzie jest zimno, w pracy, gdzie wymagane jest od ciebie odpowiednie ubranie

Wydaje mi się, że masz bardzo uproszczony obraz tego "religijnego wstydu"'. Nie wiem, czy w chrześcijaństwie jest to wogóle jakkolwiek regulowane, ale napiszę jak to jest u nas.
Strój jest rególowany tak, że mężczyzna ma mieć spodnie conajmniej do kolan i rękawy conajmniej do łokci, jeśli nie ma to popełnia przestępstwo i wg. prawa talmudycznego powinien być aresztowany i odprowadzony do domu. (jeśli to pierwszy raz, potem zaczynają się gorsze kary). Dotyczyłoby to wszystkich, nawet gojów w talmudycznym Israelu i faktycznie  takie prawo obowiązuje w pewnych miejscach w Isaraelu nawet współcześnie.
Czym innym jest jednak niepopełniać przestępstwa a czym innym ubrać się elegancko. Elegancki strój dla faceta, to długie spodnie, długie rękawy, buty, czapka i coś co zakrywa krocze, czyli np. długa bluza lub za duża wg. dzisiejszej mody marynakrka (po litwacku) albo długi płaszcz (po chasydzku) .
To właśnie jest kompromis między np. pracą a wizytą w synagodze. Do pracy możesz iść w stroju nr1 a do synagogi w stroju nr2.
Ale istnieje jeszcze taka instytucja jak "mikwa" czyli łaźnia rytualna (prototyp chrztu) i tam przychodzi się absolutnie nago a do tego potrzebni są świadkowie i nie ma miejsca na wstyd. Jest to jednak miejsce gdzie obowiązuje rozdział płci.

No cóż potwierdzasz jedynie, że takie ubieranie wynika po prostu z kultury. Co innego jednak zasady dotyczące konkretnego stroju, a co innego zasady gdzie kto jak ma się ubierać. Bo na przykład w twoim przypadku nikt raczej tak nie ubiera się wśród Żydów do snu, prawda?

(2016-06-10, 05:58 PM)Eliahu napisał(a): A teraz mam pytanie. Czy uważasz, że np. twoja żona powinna chodzić po ulicy ubrana a po plaży już niekoniecznie?

Nie chodzi o to, co ja mam decydować, bo według mnie nie powinno mnie to obchodzić. Chodzi raczej o to, że nie powinna ona odczuwać wstydu z tego powodu zakładam tu, że presja w stylu "bo mężowi się to nie podoba", jest tu dodatkowym czynnikiem zwiększającym ten wstyd. Natomiast zastanawia mnie to co napisałeś o kompromisie z naturą. To znaczy jaki my mamy kompromis z naturą w przypadku plaży?


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości