Chyba najmocniejszym i najciekawszym z odcinków odwykowych jest dla mnie nagranie "Archeologia:dwie wersje Boga" https://youtu.be/1pVLOMA-NNM
Padła tam ciekawa myśl, że obok Boga Biblii (Jahwe lub Jehowy) "Biblia mówi też o bogu, który ma wiele imion i do którego prowadzi wiele dróg".
Przez całą Biblię przewija się wiele obrazów pokazujących jak przez wieki, stosunkowo nieliczni ludzie służący Bogu Biblii idący "wąską drogą" musieli funkcjonować w morzu ludzi idących "szeroką drogą" drugiej wersji Boga (Mat 7:13)
Fajnie widać to było w opowieści o Eliaszu (1Królów 18) i w różnicach w sposobach oddawania czci akceptowanych przez Boga Biblii, a oddawaniem czci "drugiej wersji" omawianych przez prowadzących audycję.
Martin, współprowadząca bardzo dużo ciekawych informacji wniosła do odcinka, jest szansa na to byście jeszcze razem coś nagrali? Fajnie by było.
Ta "druga wersja Boga" ma zdecydowanie inne wymagania - albo wręcz brak wymagań - niż Bóg Biblii.
Pierwszą Biblijną wzmianką o "szerokiej drodze" zawiera chyba historia buntu Adama i Ewy. Bóg konkretnie i jasno zakazał Adamowi jeść z pewnego drzewa i poinformował, że ewentualną konsekwencją przekroczenia zakazu będzie śmierć (Rodzaju 2:17) Wiedziała o tym też Ewa (Rodzaju 3:3) Zupełnie przeciwną wersję przedstawił Ewie buntownik: "Z całą pewnością nie umrzecie, Gdyż Bóg wie, że w tym samym dniu, w którym z niego zjecie, wasze oczy na pewno się otworzą i na pewno staniecie się podobni do Boga, będziecie znali dobro i zło”. (Rodzaju 3:4,5)
Poprawcie mnie, jeśli coś źle napiszę. Ja rozumiem to mniej więcej tak:
Wg Boga Biblii zapłatą za grzech jest śmierć, powrót do prochu. (Rodzaju 3:19)
Dla potomków, Adama i Ewy, którzy uwierzą i czynami potwierdzą swą wiarę Bóg umożliwił - dzięki ofierze Jezusa - możliwość zmartwychwstania w dniu ostatnim i życia wiecznego (np: Rzym 6:23; Daniela 12:2; Jana 5:28; Jana 6:44)
To nie przypadek, że w całej Biblii nie ma jakichś modlitw za dusze zmarłych itp. Na nic nie przydają się jakieś ofiary, rytuały innych żyjących. "Każdy za siebie zda sprawę Bogu". (Rzym 14:12) Tym co się naprawdę liczy jest osobiste podejście do Bożych zasad i Jego zamierzenia. Biblia mówi o zmartwychwstaniu ludzi, tysiącletnim panowaniu Królestwa Bożego i sądzie, gdzie bierze się pod uwagę ich uczynki. (Objawienia 20:11-13)
Forma relacji jest bezpośrednia. Nawet jak funkcjonowało kapłaństwo i ofiary to modlitwy kierowane były bezpośrednio do Boga. Modlitwy zapisane w Biblii (np wiele Psalmów gdzie użyte jest wielokrotnie imię Boga) pokazują na naprawdę silne, bliskie relacje. Bardziej forma rozmowy, z kimś bliskim niż coś sformalizowanego. Po Jezusie kapłaństwo przestało obowiązywać. Mamy możliwość korzystać z pośrednictwa Jezusa, ale z tego co mówi Biblia to modlitwy też powinny być kierowane do Boga. (Jana 15:16) Ma to na pewno dobry wpływ na relacje. Osoba Boga staje się realna.
Wg "drugiej wersji" łamanie Bożych zasad przedstawiane jest - podobnie jak w Edenie - jako coś dobrego. Praktyki, które przez Boga Jahwe były piętnowane i karane śmiercią (m.in: spirytyzm, bałwochwalstwo,rozpusta, oddawanie czci wizerunkom, symbolom) były i są nieodłącznym elementem czczenia "drugiej wersji Boga"
Słowa buntownika z Edenu:"Na pewno nie umrzecie", obrastają co jakiś czas w nowe obiecanki i obecnie miliardy ludzi są przekonywane, że po śmierci z automatu mogą iść do nieba. Hurtowo wszyscy: od nieświadomego dziecka do ostatniego grzesznika, który zdąży przed śmiercią uiścić datek, odprawić jakiś uznany rytuał, wypowiedzieć formułkę itp. Wg niektórych wystarcza nawet jeśli ktoś zrobi to za nich...
Albo jakoś automatycznie - no bo po co Bóg? - odrodzi się w jakimś innym bycie itp. Dla każdego coś miłego i wygodnego.
Jeśli chodzi o relacje to w "drugiej wersji" jakoś mało to jest ważne, bo rozdrobnione jest na tyle różnych rytuałów, odbiorców modlitw, ludzkich pośredników, uzależnione od gadżetów - tu to można by powymieniać, lista jest naprawdę imponująca... - że osoba Boga przestaje zupełnie być ważna. Mocno sformalizowane modlitwy, formułki, rytuały, zaklęcia itp.
Najczęściej wystarcza tylko jakaś tam świadomość, że jest gdzieś tam jakiś Pan.
Albo nawet część Pana.
Padła tam ciekawa myśl, że obok Boga Biblii (Jahwe lub Jehowy) "Biblia mówi też o bogu, który ma wiele imion i do którego prowadzi wiele dróg".
Przez całą Biblię przewija się wiele obrazów pokazujących jak przez wieki, stosunkowo nieliczni ludzie służący Bogu Biblii idący "wąską drogą" musieli funkcjonować w morzu ludzi idących "szeroką drogą" drugiej wersji Boga (Mat 7:13)
Fajnie widać to było w opowieści o Eliaszu (1Królów 18) i w różnicach w sposobach oddawania czci akceptowanych przez Boga Biblii, a oddawaniem czci "drugiej wersji" omawianych przez prowadzących audycję.
Martin, współprowadząca bardzo dużo ciekawych informacji wniosła do odcinka, jest szansa na to byście jeszcze razem coś nagrali? Fajnie by było.
Ta "druga wersja Boga" ma zdecydowanie inne wymagania - albo wręcz brak wymagań - niż Bóg Biblii.
Pierwszą Biblijną wzmianką o "szerokiej drodze" zawiera chyba historia buntu Adama i Ewy. Bóg konkretnie i jasno zakazał Adamowi jeść z pewnego drzewa i poinformował, że ewentualną konsekwencją przekroczenia zakazu będzie śmierć (Rodzaju 2:17) Wiedziała o tym też Ewa (Rodzaju 3:3) Zupełnie przeciwną wersję przedstawił Ewie buntownik: "Z całą pewnością nie umrzecie, Gdyż Bóg wie, że w tym samym dniu, w którym z niego zjecie, wasze oczy na pewno się otworzą i na pewno staniecie się podobni do Boga, będziecie znali dobro i zło”. (Rodzaju 3:4,5)
Poprawcie mnie, jeśli coś źle napiszę. Ja rozumiem to mniej więcej tak:
Wg Boga Biblii zapłatą za grzech jest śmierć, powrót do prochu. (Rodzaju 3:19)
Dla potomków, Adama i Ewy, którzy uwierzą i czynami potwierdzą swą wiarę Bóg umożliwił - dzięki ofierze Jezusa - możliwość zmartwychwstania w dniu ostatnim i życia wiecznego (np: Rzym 6:23; Daniela 12:2; Jana 5:28; Jana 6:44)
To nie przypadek, że w całej Biblii nie ma jakichś modlitw za dusze zmarłych itp. Na nic nie przydają się jakieś ofiary, rytuały innych żyjących. "Każdy za siebie zda sprawę Bogu". (Rzym 14:12) Tym co się naprawdę liczy jest osobiste podejście do Bożych zasad i Jego zamierzenia. Biblia mówi o zmartwychwstaniu ludzi, tysiącletnim panowaniu Królestwa Bożego i sądzie, gdzie bierze się pod uwagę ich uczynki. (Objawienia 20:11-13)
Forma relacji jest bezpośrednia. Nawet jak funkcjonowało kapłaństwo i ofiary to modlitwy kierowane były bezpośrednio do Boga. Modlitwy zapisane w Biblii (np wiele Psalmów gdzie użyte jest wielokrotnie imię Boga) pokazują na naprawdę silne, bliskie relacje. Bardziej forma rozmowy, z kimś bliskim niż coś sformalizowanego. Po Jezusie kapłaństwo przestało obowiązywać. Mamy możliwość korzystać z pośrednictwa Jezusa, ale z tego co mówi Biblia to modlitwy też powinny być kierowane do Boga. (Jana 15:16) Ma to na pewno dobry wpływ na relacje. Osoba Boga staje się realna.
Wg "drugiej wersji" łamanie Bożych zasad przedstawiane jest - podobnie jak w Edenie - jako coś dobrego. Praktyki, które przez Boga Jahwe były piętnowane i karane śmiercią (m.in: spirytyzm, bałwochwalstwo,rozpusta, oddawanie czci wizerunkom, symbolom) były i są nieodłącznym elementem czczenia "drugiej wersji Boga"
Słowa buntownika z Edenu:"Na pewno nie umrzecie", obrastają co jakiś czas w nowe obiecanki i obecnie miliardy ludzi są przekonywane, że po śmierci z automatu mogą iść do nieba. Hurtowo wszyscy: od nieświadomego dziecka do ostatniego grzesznika, który zdąży przed śmiercią uiścić datek, odprawić jakiś uznany rytuał, wypowiedzieć formułkę itp. Wg niektórych wystarcza nawet jeśli ktoś zrobi to za nich...
Albo jakoś automatycznie - no bo po co Bóg? - odrodzi się w jakimś innym bycie itp. Dla każdego coś miłego i wygodnego.
Jeśli chodzi o relacje to w "drugiej wersji" jakoś mało to jest ważne, bo rozdrobnione jest na tyle różnych rytuałów, odbiorców modlitw, ludzkich pośredników, uzależnione od gadżetów - tu to można by powymieniać, lista jest naprawdę imponująca... - że osoba Boga przestaje zupełnie być ważna. Mocno sformalizowane modlitwy, formułki, rytuały, zaklęcia itp.
Najczęściej wystarcza tylko jakaś tam świadomość, że jest gdzieś tam jakiś Pan.
Albo nawet część Pana.