Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
chłopak i dziewczyna
#1
Hej, mam dziewczynę, bardzo sie kochamy, dobrze sie dogadujemy, mamy wspólne zainteresowania i generalnie świata bez siebie nie widzimy. Jest jeden problem. Bardzo jej zależy na ślubie katolickim i to nie żeby była jakimś ultrakatolem, ale dla niej to po prostu trudne psychicznie, bardzo przeżywa za każdym razem jak myśli o tym że skoro ja nie jestem katolikiem to ona mnie w ten sposób zmusza do czegoś, a chce żebym był szczęśliwy. Ona bardzo chce wziąć ślub w kościele (do tego presja rodziny). A ja chciałbym z nią wziąć ślub i żyć. Rozmawiamy o tym jak to będzie w przyszłości i zdajemy sobie sprawe z tego że możemy mieć różny pogląd na przedstawianie Boga dzieciom itd.Ale chciałbym zapytać was co byście zrobili na moim miejscu. Czy ślub w KK będzie czymś złym na miejscu chrześcijanina?
#2
(2017-06-05, 11:57 AM)Szczepan napisał(a): Hej, mam dziewczynę, bardzo sie kochamy, dobrze sie dogadujemy, mamy wspólne zainteresowania i generalnie świata bez siebie nie widzimy. Jest jeden problem. Bardzo jej zależy na ślubie katolickim i to nie żeby była jakimś ultrakatolem, ale dla niej to po prostu trudne psychicznie, bardzo przeżywa za każdym razem jak myśli o tym że skoro ja nie jestem katolikiem to ona mnie w ten sposób zmusza do czegoś, a chce żebym był szczęśliwy. Ona bardzo chce wziąć ślub w kościele (do tego presja rodziny). A ja chciałbym z nią wziąć ślub i żyć. Rozmawiamy o tym jak to będzie w przyszłości i zdajemy sobie sprawe z tego że możemy mieć różny pogląd na przedstawianie Boga dzieciom itd.Ale chciałbym zapytać was co byście zrobili na moim miejscu. Czy ślub w KK będzie czymś złym na miejscu chrześcijanina?

W Kościele Katolickim istnieje opcja ślubu jednostronnego (konkordatowy). Właśnie dla osób, które wychodzą za mąż/żenią się z osobą innej wiary, lub niewierzącą. Nie różni się to wiele od zwykłego ślubu, oprócz tego, że nie ma Komunii Św. w czasie mszy, a ty nie nie przysięgasz z formułą "Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci." Oprócz tego będziesz musiał jeszcze podpisać dokument, że nie będziesz przeciwny, aby żona wychowywała dzieci "w duchu katolickim", czyli lekcje religii, sakramenty itp.
Aha i "nauki przedmałżeńskie" obowiązkowe Smile
#3
Bardzo trudne pytanie. A jeszcze większy dylemat. Głos w środku mówi mi "zdrada"
A głos rozsądku mówi "spoko".
Jeśli się sprawdzisz, jako chrześcijanin, kobieta Twoja sama odejdzie z KRK. Sama dojdzie do wniosku, że to niespójne jest. Kropla drąży i wydrąży.
A jak nie, to nie.
Tak też bywa.
Znam pary, które wyrzekły się wszystkiego i wszystkich, aby być razem.
Ja tak rozumiem miłość
A czy to dobre rozumienie,  ekhm, nie wiem.Dla mnie dobre
#4
Nie myśl: czy to będzie czymś złym.
Nie, nie będzie. Dobrym też nie będzie. Ale w ogóle nie o to chodzi.

Chrześcijaństwo się tym różni od np. ruchu Faryzeuszy, że nie opiera się na zasadach i nakazach, na klasyfikowaniu postępowania jako dobre i złe. Opiera się w miejsce tego na naśladowaniu Jezusa.

Sobie pomyśl nie czy to dobre czy złe, czy cię Bóg potępi czy nie. Jeżeli jesteś chrześcijaninem, to cię nie potępi. Potępił Jezusa, a tym masz spokój. Zamiast tego pomyśl jak by do tego Jezus podszedł. Jak by myślał. Co by dla niego było ważne w tej sytuacji. Czego on może chcieć od ciebie teraz.

W ten sposób będzie dużo łatwiej dość do czegoś.

A co byś nie zrobił, nie chodzi o to czy to będzie dobre czy złe. Tylko o to, że będzie miało konsekwencje. I z tymi konsekwencjami będziesz musiał żyć ty, ona i wszyscy dookoła.

Pomyśl sobie czy chcesz wziąć na siebie konsekwencje tego co zrobisz. I jakie one mogą być. Czasem trudno przewidzieć, ale są na to metody - na przykład popytaj ludzi co byli w takiej sytuacji ileś-lat temu i zobacz jakie to dało konsekwencje. Czy dobrze na tym wyszli czy źle, czy są szczęśliwi dzisiaj czy nie, czy lepiej było jakby wtedy inaczej zrobili.

Takie popytanie może dużo pomóc.
#5
To, czy Twoja dziewczyna to katoliczka, czy nie, nie ma znaczenia. Istotne jest to, JAKĄ jest katoliczką. Czy spotkała Boga, żyje z Nim na co dzień? Czy Boga nie zna, a chodzi w niedziele do kościoła, bo... się chodzi? Jeśli to drugie, to de facto jest osobą niewierzącą. O takiej sytuacji pisałem w innym wątku:
Cytat:Chodzi o to, że w małżeństwie z osobą niewierzącą prędzej czy później dojdzie do sytuacji, że oczekiwania Boga i niewierzącego współmałżonka będą rozbieżne. I co wtedy? Małżonek uzna wyższość Boga, w którego nie wierzy? A może Bóg (Ten, który powiedział: "Nie będziesz miał innych bogów przede mną") pogodzi się ze stawianiem męża/żony wyżej w hierarchii?
Wstępowanie w związek małżeński z osobą, która nie jest poddana Bogu tak jak Ty, to proszenie się o kłopoty. Krótka piłka.

Istotne jest też to: "zdajemy sobie sprawe z tego że możemy mieć różny pogląd na przedstawianie Boga dzieciom". Co masz na myśli? Sprawy podstawowe typu "jaki jest Bóg?", "co to znaczy za Nim podążać?" czy drugoplanowe?
„Szlachet­ny człowiek wy­maga od siebie, pros­tak od innych.”
Kong Qiu znany jako Konfucjusz
#6
Witaj Szczepanie! Moim zdaniem warto szczerze porozmawiać czy Wasze poglądy są do przeskoczenia czy nie? Brałam w naiwności ślub konkordatowy. Teraz bym go nie wzięła. Dwa lata po ślubie odeszłam z Kk.  Poznałam prawdziwą naukę. Dla Kk w ogóle nie liczy się, że jesteś osobą wierzącą w Boga, bo nie jesteś katolem. To jest przykre. Znam ludzi w którzy chodzą każdy do swojego kościoła i w jedno miejsce chodzą razem. Ale moim zdaniem to raczej się sprawdza u ludzi religijnych, a nie prawdziwie wierzących. Z mężem zgadzaliśmy się w wielu kwestiach, mimo, że On nie był Katolikiem. Poza tym przez każdy kościół mieszane małżeństwa traktowane są z nieufnością. My chcieliśmy chodzić na spotkanie Odnowy, ale postawiono nam warunek, że mój mąż nie będzie się  nawet odzywał. Mam wrażenie, że Twojej dziewczynie bardziej zależy na katolicyzmie niż to pokazuje. A bez szczerości w tym temacie zawsze będziecie mieć problem. Pozdrawiam.
#7
Szczepanie. ? Chcę dodać,że nie tylko ślub w KOŚCIELE jest piękny. Zobaczcie sami ślub Natalii i Huberta na Odwyku. A jak będziesz dobry dla swojej kobiety, to i jej rodzina Cię zaakceptuje. A musisz być świadomy Szczepan że jak będziecie mieli dzieci, to będziesz pod presją katolickiego wychowania, po ślubie w kk. My jesteśmy szczęśliwi ale nie mamy dzieci, a i tak niektórzy znajomi mieli żal, jak odeszłam z KK. Mimo, że byłam szczera i mówiłam, jak zmienia się we mnie świadomość. Życzę powodzenia Tobie i Twojej dziewczynie! I zawsze możesz do mnie napisać na priv, jeśli macie pytania.
#8
(2017-06-08, 12:13 PM)Młodszy brat Szefa napisał(a): Istotne jest też to: "zdajemy sobie sprawe z tego że możemy mieć różny pogląd na przedstawianie Boga dzieciom". Co masz na myśli? Sprawy podstawowe typu "jaki jest Bóg?", "co to znaczy za Nim podążać?" czy drugoplanowe?

@Szczepan
Spodziewałem się, że odpowiesz. Skoro jednak milczysz, to wyjaśniam, czemu o to zapytałem.
Jeśli chodzi o sprawy podstawowe, to od momentu, gdy Wasze pierwsze dziecko osiągnie wiek, w którym katolicy uczą pacierza, co najmniej do momentu, gdy Wasze najmłodsze będzie nastolatkiem, będziecie najprawdopodobniej w stanie konfliktu na tym tle. No bo przecież i Tobie, i jej będzie zależało na zbawieniu Waszych dzieci...
Chyba że - tak jak napisał Gerald - sposób, w jaki żyjesz, będzie świadectwem, że za Twoim Bogiem rzeczywiście warto iść, i Twoja wybranka zmieni swoje podejście. Ale jeśli każde z Was zostanie przy swoim stanowisku/poglądach, to grozi Wam powyższy scenariusz.

Byłoby fajnie, gdybyś dał znać, czy uwagi przedstawione w tym wątku są Ci jakoś pomocne.
„Szlachet­ny człowiek wy­maga od siebie, pros­tak od innych.”
Kong Qiu znany jako Konfucjusz
#9
(2017-06-28, 01:05 PM)Młodszy brat Szefa napisał(a): ...  że za Twoim Bogiem rzeczywiście warto iść...

Ale przecież to ten sam Bóg...
#10
A skąd wiesz?
„Szlachet­ny człowiek wy­maga od siebie, pros­tak od innych.”
Kong Qiu znany jako Konfucjusz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości