bartekulka
Wg Biblii Bóg Jehowa stwarzając człowieka na Ziemi dał mu możliwość życia wiecznego i wykonywania woli Bożej. W doskonałych warunkach, z ciekawą, sensowną pracą i wszystkimi przyjemnościami i radościami z tego płynącymi.
I to jest właśnie pełny sens życia człowieka.
Warunkiem było tylko to, że to Bóg ustala normy (tego co jest dobre i złe), których człowiek nie może przekraczać. (Rodzaju 2:15-17)
Sprawa została jasno postawiona od początku.
Konsekwencją grzechu miała być śmierć.
Potem Bóg jeszcze dopowiedział, że będzie się to wiązało z „obróceniem w proch”, niebytem. (Rodzaju 3:19)
Chyba po to by Adam nie dał sobie wklepać, że po śmierci z automatu przeniesie się w jakieś lepsze - albo gorsze - miejsce.
Bóg tworzył z własnej nieprzymuszonej wolnej woli. Kierował się - jak mówi Biblia - miłością. Podobnie z wolną wolą został uczyniony człowiek i stworzenia duchowe. Dopóki kierowali się podobnymi przymiotami i wpływało to na ich wybory, to wszystko sensownie się kręciło.
To w jakim stanie obecnie się znajdujemy jest wynikiem tego, że postanowili, iż wolą sami wybierać co będzie dla nich wygodniejsze, co przyjemniejsze i co „lepsze”.
Egoistycznie i głupio poparli buntownika i wybrali działanie po którym oczekiwali, że „staną się jak Bóg” i sami będą ustalać co jest dobre, a co złe. (Rodzaju 3:5)
No i ustalają...
Głupio to ludziom wychodzi, ale ciągle - wbrew temu co Biblia mówi o tym czego oczekuje Bóg - kombinują po swojemu. A to patriotyzm, nacjonalizm stawiają wyżej od miłości i jedności, a to twierdzą, że ograniczenia co do sexu wprowadzone przez Boga są złe, a to jakaś partia obiecuje lepsze warunki od tego co zapowiada Bóg...Itp itd...
Nawet najczęściej występujące formy oddawania czci Bogu „ulepszyli” tak, że teraz skupiają się prawie wyłącznie na rytuałach i świętowaniu (przypadkowo w prawie identyczny sposób jak wcześniej poganie?)zamiast na działaniu zgodnym z wolą Bożą przedstawioną w Biblii.
Albo druga skrajność - biegają za „duchowymi mocami”, traktowanymi jak jakieś skile w grze rpg służące do naprawiania na około tu i teraz. Tak się na tym skupiają, że to co naprawdę ważne idzie w odstawkę.
Czy takie coś to nadal jest wiara, czy raczej brak wiary, że Bóg poprzez Jezusa może to zrobić i zrobi to w zaplanowanym czasie?
Bo sytuacja ma ulec definitywnej zmianie gdy na Ziemi, podobnie jak w niebie znowu zacznie się dziać wola Boża pod rządami Królestwa Bożego.
O tym uczył Jezus, miało to być widoczne w życiu Jego uczniów, a nawet stanowić jeden z głównych elementów modlitw/rozmów z Ojcem (Mat 6:10).
Choć już wcześniej wierni prawdziwemu Bogu ludzie wierzyli że tak będzie (np: Ps 37:29; Daniela 2:44)
Czas zanim człowiek będzie mógł żyć znowu w pełni sensownie i szczęśliwie, gdy znikną cierpienia i śmierć (Objawienia 21:3,4) najrozsądniej wykorzystać najpierw na poznawanie Boga Jehowy, Jezusa i tego czego od nas oczekują. (Jana 17:3) Ważne jest to, bo przez wieki proste wytłumaczenie kim jest Bóg i czego od nas wymaga obrosło w wiele pogańskich naleciałości. Trzeba wrócić do źródła i sprawdzać wszystko w Piśmie Świętym.
Od poznania, zrozumienia, uwierzenia i wynikających z tego KONIECZNYCH działań - i tego czy są zgodne z wolą Bożą - będzie zależeć czy otrzymamy życie wieczne.
Tak też możemy pokazać czy popieramy Boże zwierzchnictwo.
I to jest sens życia na dzisiaj.