2016-04-15, 12:41 PM
(2016-04-14, 09:25 PM)Eliahu napisał(a): @Konq
Mam wrażenie, że próbujesz coś wyksztusić na ten temat już któryś raz. ;-)
Napisz mnie tu proszę w jakim języku gadało się w roku 2000 p.n.e. na terenie dzisiejszej Judei?
A najlepsze jest to, że nikt tutaj nie twierdzilł, że Abraham mówił w klasycznym Hebrajskim. Księgę spisano kilka wieków po opisanych wydarzeniach i nie jest ona stenogramem z rozmowy.
A teraz test na logikę.
Większość polskiej muzyki ludowej spisano w nutach i literach dopiero w XIXw., część dopiero w latach '50 XXw.
Czy to oznacza, że:
a) te teksty i melodie nie istniały wcześniej,
b) te teksty i melodie z całą pewnością istniały wcześniej.
A teraz wystarczy podstawić język mówiony pod teksty i melodie a pod nuty i litery podstawić spisane teksty i wyciągnąć podobne wnioski.
A niby z kim ten Abraham miał gadać po hebrajsku, przecież to on jest ojcem wszystkich Żydów?! Znaczy co? Wymyślił dla siebie i dla rodziny specjalny język? I to jeszcze na tyle zaawansowany, że posiada idiomy?
Mało jest ważne w jakim języku została napisana Tora. Ty twierdzisz, że Abraham świetnie sobie radził z hebrajskim. I nie jest to tłumaczenie z innego języka, bo "złóż go w ofierze*"i "podnieś go do góry", to są idiomy (za Wikipedią: idioma – „specyfika języka, osobliwości językowe”). Oznacza to, że jakby jakiś język odziedziczył z innego języka idiom to tylko jedno jego znaczenie. Według twojej interpretacji Abraham musiałby używać więc hebrajskiego. I tyle.
Zresztą to nie ma żadnego znaczenia, bo historia i tak nie trzyma się kupy...
Nadgorliwość??
Dzieciobójstwo nazywasz nadgorliwością? Bogu spodobało się, że Abraham łamie jego zakazy i nazywa to "bojaźnią bożą". Ja do tej pory myślałem, że "bojaźń boża" to ślepe posłuszeństwo nakazom Boga, teraz widzę, że Bogu bardziej podoba się łamanie tych zasad.
+++
* samo wyrażenie "złożyć w ofierze" także nie oznacza dosłownie "zabić kogoś". Z drugiej strony jakby mi się ukazał Bóg i powiedział, żebym "podniósł mojego syna do góry", bo inaczej się na mnie pogniewa, to bym mu kazał się postukać w głowę
P.S. Pierwsze słyszę zresztą, że Bóg "rozmawia" z kimś w jakimś narzeczu. Może mi to ktoś wytłumaczyć? Próbuje sobie wyobrazić jakby Bóg ukazał się komuś ze współczesnej młodzieży: "YOLO Ziom! Mam temat do ciebie..."