2016-06-18, 04:57 PM
Odgrzebuję wątek.
Jako kreacjonista chciałbym przedstawić sprawę z mojego punktu widzenia. Zacznę od tego, że wizja stopniowego "pokonywania" porządku ustanowionego w wiekach średnich, gdy to twierdzono że Słońce obraca się wokół Ziemi i powszechnie twierdzono, że Bóg jest stwórcą wszelkiego stworzenia jest wizją niezwykle kuszącą. Oto mamy przed sobą ludzkość, która z mroków średniowiecza wychodzi do świetlanej przyszłości. W przypadku Kopernika sprawy mają się tak, że mało kto ośmiela się podważać Jego twierdzenie. Odnośnie ewolucji Darwina - mam wrażenie, może mylne, ale jednak, że tutaj opór jest większy.
Jeśli chodzi o Biblię to w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju mamy podane, że Bóg stworzył wszelkie rośliny i zwierzęta według swojego rodzaju. Dla mnie to oznacza, że wyznaczył im ramy swojego występowania, tudzież rozmnażania.
Sprawą następną jest niefalsyfikowalność teorii ewolucji. Równie dobrze ja sobie mogę powiedzieć, że Księżyc był kiedyś wielką kulą bilardową. Tylko kto o zdrowych zmysłach mi przytaknie bez podania przeze mnie wystarczających dowodów? Sprawa z ewolucją ma się tak, że została ona zaakceptowana przez Kościół i to dla ludzi jest wyznacznikiem, że jest ona prawdziwa... .
Jednak tutaj pojawia się zdogmatyzowanie, bo przyjmuje się bez podawania wystarczających dowodów, że jest ona faktem, zapominając o tym, że ciężar dowodu iż jeden gatunek pochodzi od innego spoczywa na tym, kto robi dane założenie, a nie na tym, kto je podważa.
Uważam, że ten, kto próbuje łączyć ewolucję z Bogiem popełnia błąd. Są to dwie, skrajne postawy, opierające się na odmiennych założeniach. Skutkiem tego, że ewolucja bardziej opiera się na domniemaniach, niż na dowodach jest to, że ona też jest nominowana do roli religii, a nie teorii naukowej. Zapewne to, co piszę nie jest w smak ateistom, bo oni negują obecność Boga, a więc też religię.
Tak się na koniec zastanawiam, co może być dowodem na ewolucję organizmów? Czy to, że organizmy są do siebie podobne? Jeśli tak, to mnie to absolutnie nie przekonuje.

Jako kreacjonista chciałbym przedstawić sprawę z mojego punktu widzenia. Zacznę od tego, że wizja stopniowego "pokonywania" porządku ustanowionego w wiekach średnich, gdy to twierdzono że Słońce obraca się wokół Ziemi i powszechnie twierdzono, że Bóg jest stwórcą wszelkiego stworzenia jest wizją niezwykle kuszącą. Oto mamy przed sobą ludzkość, która z mroków średniowiecza wychodzi do świetlanej przyszłości. W przypadku Kopernika sprawy mają się tak, że mało kto ośmiela się podważać Jego twierdzenie. Odnośnie ewolucji Darwina - mam wrażenie, może mylne, ale jednak, że tutaj opór jest większy.
Jeśli chodzi o Biblię to w pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju mamy podane, że Bóg stworzył wszelkie rośliny i zwierzęta według swojego rodzaju. Dla mnie to oznacza, że wyznaczył im ramy swojego występowania, tudzież rozmnażania.
Sprawą następną jest niefalsyfikowalność teorii ewolucji. Równie dobrze ja sobie mogę powiedzieć, że Księżyc był kiedyś wielką kulą bilardową. Tylko kto o zdrowych zmysłach mi przytaknie bez podania przeze mnie wystarczających dowodów? Sprawa z ewolucją ma się tak, że została ona zaakceptowana przez Kościół i to dla ludzi jest wyznacznikiem, że jest ona prawdziwa... .

Uważam, że ten, kto próbuje łączyć ewolucję z Bogiem popełnia błąd. Są to dwie, skrajne postawy, opierające się na odmiennych założeniach. Skutkiem tego, że ewolucja bardziej opiera się na domniemaniach, niż na dowodach jest to, że ona też jest nominowana do roli religii, a nie teorii naukowej. Zapewne to, co piszę nie jest w smak ateistom, bo oni negują obecność Boga, a więc też religię.
Tak się na koniec zastanawiam, co może być dowodem na ewolucję organizmów? Czy to, że organizmy są do siebie podobne? Jeśli tak, to mnie to absolutnie nie przekonuje.