Konq, żeby była jasność: nie wiem na 100% jak dokładnie to się stało, że wszystkie oliwki poza arką definitywnie nie wyginęły. Mogę tylko gdybać. Nie eksperymentowałem też na ten temat. Staram się jednak nie wyłączać myślenia, więc spróbuję podrążyć.
Nie do końca rozumiem co masz na myśli przez „całkowicie uschło”? Przecież było w wodzie, a to na suchość raczej...szkodzi?
Ukorzenione było to drzewo dobrze chociaż, czy rosło w swoim starym naturalnym miejscu, czy naukowiec wyciągnął je jakoś z ziemi i tylko wsadził do wody?
Nie wiem w jakiej je jeszcze ziemi po wyjęciu z wody (jakiej wody?) podczas eksperymentu posadzono. Termin „żyzna ziemia” jest dość obszerny i można pod to podciągnąć sporo. Jak miała za dużo lub za mało wilgoci to mogło to ostatecznie oliwkę dobić.
Eksperyment na który się powołujesz był rzeczywiście prosty, ale w najlepszym razie trudno zakładać by oddał dokładnie to jak wyglądały warunki w czasie potopu opisanego w księdze Rodzaju.
Oglądałem trochę zdjęć i filmów pokazujących powodzie. Daleko im do sterylnych laboratoryjnych warunków, ale lepiej oddają warunki potopu. Oprócz pokrytych wodą zakorzenionych drzew, które (jeśli nie są odpowiednio ukorzenione to rzeczywiście dość szybko tracą liście i się psują), pływa swobodnie dużo innych części roślin i martwe zwierzęta. Pełno w takiej zupie wartości odżywczych i po opadnięciu jej ziemia naprawdę staje się rzyźniejsza. Niektóre pnie unoszą na sobie oprócz wielu nasion jeszcze dodatkowo mały zwierzyniec. Często na takim pniu już podczas jego dryfowania zaczyna coś tam rosnąć. Naturalnie nawożone, nasłonecznione i z odpowiednim dostępem do wody. Gdy gdzieś osiądzie to w naturalny sposób ukorzenia się i wyrasta do normalnych rozmiarów.
Przypuszczam, że oliwka też by sobie w takich warunkach poradziła.
Uważam, że co niektórzy „naukowcy” powinni czasem wyjść ze swojego laboratorium, odetchnąć świeżym powietrzem i z pokorą przyznać, że nie każde warunki potrafią odtworzyć.
Ciekawą prowadzicie dyskusję w temacie arki. Nie wiem dokładnie ile zwierzaków było na niej i jakie miały wtedy apetyty. Ja na pełnym morzu apetyt mocno tracę i przerzucam się na kisiel, który ma tą zaletę, że w obie strony smakuje podobnie.
Mój pies jak się uprze to może jeść dotąd aż ma coś w misce. Czasami w sytuacjach stresowych potrafi jeść dużo mniej. Widziałem jak wcina też trawę albo rzeczy, których wg teoretyków piszących mądre kaiążki nigdy by nie ruszył. Dlatego uważam, że panda bez pędów bambusa też by sobie doskonale poradziła i zastąpiła je czymś innym. Albo by poszła spać jak jej kuzyni miśki. Choć w obecnych warunkach tego podobno nie robi.
Sporo zależy na pewno też od aktywności, pory roku itp.
Ze zwierzętami było bardzo różnie.
Skazane były raczej na to co przygotował im Noe lub co ewentualnie do nich doleciało.
Nie wiem czy Noe pamiętał o przygotowaniu pandzie bambusa. Mogło jej w arce po prostu nie być. Zamiast niej mógła być w arce jakaś para pramiśków które poszły sobie spać.
Kiedyś była dyskusja na jakimś wątku na temat rozmnażania się gatunków, które nie do końca mogą pokrywać się z tym co Biblia nazywa rodzajami. Przekłada się to na sytuację w arce.
Trochę na ten temat tu:
https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1200000367
Dla Boga, który miał wystarczające możliwości by urządzić potop na Ziemi pokierowanie „łódką” Noego nie powinno być chyba trudniejsze niż sterowanie jakimś statkiem z papieru puszczanym w wannie.
Nie wiem czy w jakiś cudowny sposób w to ingerował, ale czemu by nie?
Bogu się nie zabrania
Nie do końca rozumiem co masz na myśli przez „całkowicie uschło”? Przecież było w wodzie, a to na suchość raczej...szkodzi?
Ukorzenione było to drzewo dobrze chociaż, czy rosło w swoim starym naturalnym miejscu, czy naukowiec wyciągnął je jakoś z ziemi i tylko wsadził do wody?
Nie wiem w jakiej je jeszcze ziemi po wyjęciu z wody (jakiej wody?) podczas eksperymentu posadzono. Termin „żyzna ziemia” jest dość obszerny i można pod to podciągnąć sporo. Jak miała za dużo lub za mało wilgoci to mogło to ostatecznie oliwkę dobić.
Eksperyment na który się powołujesz był rzeczywiście prosty, ale w najlepszym razie trudno zakładać by oddał dokładnie to jak wyglądały warunki w czasie potopu opisanego w księdze Rodzaju.
Oglądałem trochę zdjęć i filmów pokazujących powodzie. Daleko im do sterylnych laboratoryjnych warunków, ale lepiej oddają warunki potopu. Oprócz pokrytych wodą zakorzenionych drzew, które (jeśli nie są odpowiednio ukorzenione to rzeczywiście dość szybko tracą liście i się psują), pływa swobodnie dużo innych części roślin i martwe zwierzęta. Pełno w takiej zupie wartości odżywczych i po opadnięciu jej ziemia naprawdę staje się rzyźniejsza. Niektóre pnie unoszą na sobie oprócz wielu nasion jeszcze dodatkowo mały zwierzyniec. Często na takim pniu już podczas jego dryfowania zaczyna coś tam rosnąć. Naturalnie nawożone, nasłonecznione i z odpowiednim dostępem do wody. Gdy gdzieś osiądzie to w naturalny sposób ukorzenia się i wyrasta do normalnych rozmiarów.
Przypuszczam, że oliwka też by sobie w takich warunkach poradziła.
Uważam, że co niektórzy „naukowcy” powinni czasem wyjść ze swojego laboratorium, odetchnąć świeżym powietrzem i z pokorą przyznać, że nie każde warunki potrafią odtworzyć.
Ciekawą prowadzicie dyskusję w temacie arki. Nie wiem dokładnie ile zwierzaków było na niej i jakie miały wtedy apetyty. Ja na pełnym morzu apetyt mocno tracę i przerzucam się na kisiel, który ma tą zaletę, że w obie strony smakuje podobnie.

Mój pies jak się uprze to może jeść dotąd aż ma coś w misce. Czasami w sytuacjach stresowych potrafi jeść dużo mniej. Widziałem jak wcina też trawę albo rzeczy, których wg teoretyków piszących mądre kaiążki nigdy by nie ruszył. Dlatego uważam, że panda bez pędów bambusa też by sobie doskonale poradziła i zastąpiła je czymś innym. Albo by poszła spać jak jej kuzyni miśki. Choć w obecnych warunkach tego podobno nie robi.
Sporo zależy na pewno też od aktywności, pory roku itp.
Ze zwierzętami było bardzo różnie.
Skazane były raczej na to co przygotował im Noe lub co ewentualnie do nich doleciało.
Nie wiem czy Noe pamiętał o przygotowaniu pandzie bambusa. Mogło jej w arce po prostu nie być. Zamiast niej mógła być w arce jakaś para pramiśków które poszły sobie spać.
Kiedyś była dyskusja na jakimś wątku na temat rozmnażania się gatunków, które nie do końca mogą pokrywać się z tym co Biblia nazywa rodzajami. Przekłada się to na sytuację w arce.
Trochę na ten temat tu:
https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1200000367
Dla Boga, który miał wystarczające możliwości by urządzić potop na Ziemi pokierowanie „łódką” Noego nie powinno być chyba trudniejsze niż sterowanie jakimś statkiem z papieru puszczanym w wannie.
Nie wiem czy w jakiś cudowny sposób w to ingerował, ale czemu by nie?
Bogu się nie zabrania
