2018-08-07, 08:31 PM
(2018-08-07, 07:35 PM)Przemeks napisał(a): Dlaczego? Bo ludzie powstali z tych związków byli źli?
Po co? Żeby np. nie pomordowali tych sprawiedliwych w oczach Boga?
Wiesz, próbuję to sobie ogarnąć na logikę. Zrozumiałbym to, gdyby wszyscy ludzie oprócz Noego byli potomkami tych Synów Boga. OK. Tylko może wtedy lepiej na miejscu Boga nie lepiej by było jakby kazał zbudować Noemu łódź i żeby nią sobie popłynął do tej Australii, gdzie jak już się przekonaliśmy żaden inny gatunek ssaków łożyskowych nie dotarł. A ci giganci skoro byli tak źli na wskroś to by się w końcu sami powyrzynali. No i warto by było obciąć pewne organy tym Synom Bożym.
(2018-08-07, 07:35 PM)Przemeks napisał(a): Ok, ok. Chodziło mi tylko o informację, że w słojach nic nie wyszło na temat wspomnianego przez Biblię Potopu. Czy mam wprost rozumieć, że we wspomnianym Old Tjikko i innych starodawnych drzewach nie ma w słojach żadnych anomalii?
Niestety
(2018-08-07, 07:35 PM)Przemeks napisał(a): To bardzo ważne pytanie. Czy znamy jakieś pozytywne, korzystne dla organizmu np. ludzkiego przypadki mutacji pod wpływem promieniowania UV?
Chodzi mi nieśmiało po głowie pytanie: Na jakiej podstawie, jeśli nie doświadczalnie naukowcy doszli do wniosku, że w/w promieniowanie jest odpowiedzialne za mutacje korzystne?
Pisał już o tym Mateusz. Nie ma czegoś takiego jak korzystna mutacja. Zazwyczaj mutacja staje się korzystna tylko i wyłącznie jeśli znajdzie się w odpowiednim miejscu. Jeśli jaszczurce urośnie płetwa to zapewne da jej ona korzyść w postaci lepszego przystosowania do warunków wodnych, ta sama płetwa u jaszczurki gdzieś na Saharze doprowadzi ją w krótkim czasie do śmierci. Pojęcie "korzystny" jest tu więc dość subiektywne.
Co do samego UV to nie tyle promienowanie to daje korzystne mutacje, co jego nadmiar po prostu przyspiesza mutacje. Dzięki czemu możemy uzyskać więcej zmian w ciągu kilku pokoleń, zamiast kilkuset. Nie słyszałem o żadnych korzystnych zmianach potwierdzonych przez naukę, jeśli jakieś znasz to chętnie poczytam.
(2018-08-07, 07:35 PM)Przemeks napisał(a): Przychodzi mi do głowy przykład pewnej świnki morskiej. Była ona lekko szczurowata, to znaczy kiedy pierwszy raz ją zobaczyłem to od razu pomyślałem, że jej czaszka jest troszkę podobna do szczura, ale nie powiedziałbym, że to szczur, tylko świnka - nie miała ogona, miała kolorową sierść itd.
Rozumiem, że podobnie naukowcy podchodzą do tematu "na oko" - uznają, że tu, a tu, różnice nie są aż tak wielkie, a tam już na tyle duże, że należy zaliczyć danego osobnika do oddzielnego gatunku?
Może nie tyle na oko, bo kluczem do badania zmian jest tu anatomia współczesnych gatunków. Skoro wiemy jak różnią się szkielety współczesnych gatunków, możemy porównać te zmiany z analogicznymi szkieletami z przeszłości. Problem w tym, że materiał z przeszłości jest dość wybrakowany, to znaczy znamy ok 1% gatunków, które kiedykolwiek zamieszkiwały ziemię w takim przypadku w praktyce każdy nowy znaleziony szkielet i tak dość różni się od pozostałych na tyle, że łatwo znaleźć różnice.
Jeśli chodzi o świnkę morską to trudno mi się wypowiedzieć, bo nie wiem o jaki szkielet chodzi, ale podam ci inny przykład. Wiele osób uważa, że krokodyle nie zmieniły się prawie w ogóle od czasów jak po ziemi stąpał 12-sto metrowy Sarcosuchus, tylko teraz są mniejsze. To bzdura. Istnieje ponad 80 różnic w szkielecie współczesnego krokodyla i Sarkozucha. W samym tylko szkielecie, bo zapewne istniało także wiele więcej różnic w reszcie ciała i fizjologi.