@Konq
Zadałeś sporo pytań, ale zastanówmy się...
Temat załadunku i całej z tym związanej logistyki to osobna sprawa. Podobnie temat żeglugi. Nie jest to na pewno łatwe. Jest to jak słusznie zauważasz wręcz „kłopotliwe”. Nie przeczę. Potwierdzam.
Szczególnie bez Bożej pomocy
Podważyłeś jednak nie sprawę załadunku, ale to, że dwa razy krótsza jednostka pływająca w kształcie prostopadłościanu ma podobną wyporność jak Titanic.
Wyglada na to, że pisząc to nie sprawdziłeś tego w żaden sposób, choć sprawdzić jest bardzo łatwo. Uznałeś, że jest to po prostu niedorzeczne przez to, że informacja ta pochodzi ze strony „grupy religijnej”?
Mimo to w sąsiednim zdaniu sam zarzucasz, że „osoby z różnych grup religijnych” swoich teorii nie sprawdzają. Hm...
Potem podważasz jeszcze pokrewieństwo pandy z innymi misiami.
Uznałeś, że to bujda bo deklaruję wiarę w Boga? A może dlatego, że otwarcie przyznaję się, że często czegoś nie wiem? Gdybym podparł się tytułem naukowym to byś inaczej do tego podszedł?
Równocześnie powołujesz się na „naukowy” eksperyment w Twoim przekonaniu wykluczający definitywnie możliwość przetrwania roślinności (w tym przypadku oliwki) podczas potopu.
Przypomnę, że jest to eksperyment w którym gość wyciąga rosnące sobie w normalnych warunkach drzewo, wsadza go do wody w której to drzewo „usycha” i następuje zdziwienie gdy po wsadzeniu go znowu do jakiejś ziemi nie chce rosnąć.
Wytłumacz mi jaki miałoby sens by jakaś grupa religijna lub ktoś wierzący w informacje o potopie opisane w Biblii wydawali kasę, poświęcali czas i inne środki na udowodnienie błędu w takim albo tego typu eksperymencie poprzez naśladowanie go? Wystarczy zapoznanie się ze skutkami i realiami jakiejś powodzi. Takiego mniejszego potopu. Albo kataklizmu na jakiejś oddalonej od reszty lądu wyspie gdzie wszystko zostaje zniszczone a po krótkim czasie wszystko wraca do życia. Więcej z tego wynika niż z doświadczenia które przytoczyłeś.
Zakwestionowałeś dwa proste do sprawdzenia fakty zgodne z nauką i podparłeś się doświadczeniem, które można teaktować jako ciekawostkę, ale nie oddaje ogólnej sytuacji panującej podczas potopu
tylko skupia się na jednym szczególiku, który nie jest wystarczający by wykluczyć to że oliwki mogły przetrwać. To trochę tak jakby ktoś w nasłonecznionym pokoju przykrył starannie stół, potem wlazł tam i przekonywał wszystkich, że skoro pod stołem jest ciemno to w reszcie domu też tak być powinno. Ciekawe czy gościu od doświadczenia podczas wsadzania drzewka pod wodę zauważył, że drewno ma ciekawą właściwość powodującą, że może pływać...
Do innych możliwych scenariuszy przetrwania oliwki dochodzą jeszcze np takie, że przeżyły potop w naczyniach ludzi, w żołądkach, sierści, tłuszczu zwierząt itp. Ciekawe mogłoby być też sprawdzenie czy dobrze ukorzenione drzewo oliwne rosnące sobie pare setek lat nie poradziło by sobie dużo lepiej od tego z laboratorium.
Sporo możliwości. Po co pakować się pod stół?
Myślę, że sytuacja ta i sposób w jaki podszedłeś do różnych informacji w obrazowy sposób odpowiada na część pytań które stawiasz.
Wiara różne ma formy
Zadałeś sporo pytań, ale zastanówmy się...
Temat załadunku i całej z tym związanej logistyki to osobna sprawa. Podobnie temat żeglugi. Nie jest to na pewno łatwe. Jest to jak słusznie zauważasz wręcz „kłopotliwe”. Nie przeczę. Potwierdzam.
Szczególnie bez Bożej pomocy

Podważyłeś jednak nie sprawę załadunku, ale to, że dwa razy krótsza jednostka pływająca w kształcie prostopadłościanu ma podobną wyporność jak Titanic.
Wyglada na to, że pisząc to nie sprawdziłeś tego w żaden sposób, choć sprawdzić jest bardzo łatwo. Uznałeś, że jest to po prostu niedorzeczne przez to, że informacja ta pochodzi ze strony „grupy religijnej”?
Mimo to w sąsiednim zdaniu sam zarzucasz, że „osoby z różnych grup religijnych” swoich teorii nie sprawdzają. Hm...
Potem podważasz jeszcze pokrewieństwo pandy z innymi misiami.
Uznałeś, że to bujda bo deklaruję wiarę w Boga? A może dlatego, że otwarcie przyznaję się, że często czegoś nie wiem? Gdybym podparł się tytułem naukowym to byś inaczej do tego podszedł?
Równocześnie powołujesz się na „naukowy” eksperyment w Twoim przekonaniu wykluczający definitywnie możliwość przetrwania roślinności (w tym przypadku oliwki) podczas potopu.
Przypomnę, że jest to eksperyment w którym gość wyciąga rosnące sobie w normalnych warunkach drzewo, wsadza go do wody w której to drzewo „usycha” i następuje zdziwienie gdy po wsadzeniu go znowu do jakiejś ziemi nie chce rosnąć.
Wytłumacz mi jaki miałoby sens by jakaś grupa religijna lub ktoś wierzący w informacje o potopie opisane w Biblii wydawali kasę, poświęcali czas i inne środki na udowodnienie błędu w takim albo tego typu eksperymencie poprzez naśladowanie go? Wystarczy zapoznanie się ze skutkami i realiami jakiejś powodzi. Takiego mniejszego potopu. Albo kataklizmu na jakiejś oddalonej od reszty lądu wyspie gdzie wszystko zostaje zniszczone a po krótkim czasie wszystko wraca do życia. Więcej z tego wynika niż z doświadczenia które przytoczyłeś.
Zakwestionowałeś dwa proste do sprawdzenia fakty zgodne z nauką i podparłeś się doświadczeniem, które można teaktować jako ciekawostkę, ale nie oddaje ogólnej sytuacji panującej podczas potopu
tylko skupia się na jednym szczególiku, który nie jest wystarczający by wykluczyć to że oliwki mogły przetrwać. To trochę tak jakby ktoś w nasłonecznionym pokoju przykrył starannie stół, potem wlazł tam i przekonywał wszystkich, że skoro pod stołem jest ciemno to w reszcie domu też tak być powinno. Ciekawe czy gościu od doświadczenia podczas wsadzania drzewka pod wodę zauważył, że drewno ma ciekawą właściwość powodującą, że może pływać...
Do innych możliwych scenariuszy przetrwania oliwki dochodzą jeszcze np takie, że przeżyły potop w naczyniach ludzi, w żołądkach, sierści, tłuszczu zwierząt itp. Ciekawe mogłoby być też sprawdzenie czy dobrze ukorzenione drzewo oliwne rosnące sobie pare setek lat nie poradziło by sobie dużo lepiej od tego z laboratorium.
Sporo możliwości. Po co pakować się pod stół?
Myślę, że sytuacja ta i sposób w jaki podszedłeś do różnych informacji w obrazowy sposób odpowiada na część pytań które stawiasz.
Wiara różne ma formy
