Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ciekawy kanał
#11
(2017-01-05, 04:33 PM)Przemeks napisał(a): 3 Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. 4 Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. 2 List do Tymoteusza 4

A Tolkiena mogę czytać?  Wink

Skontruję Twój fragment tym cytatem.

Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie!
1 Tes 5 21-22

SłusznieWink
Dokończę tylko co zacząłeś:
 Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła 1 Tes 5:22

To co praktykują ci ludzie nie jest od Boga. Czy trzeba czegoś więcej?

Mnie tylko smuci, bo poczytałem sobie komentarze pod tymi "nauczaniami", jak wiele osób w katolickim kraju szuka czegoś tam, zamiast skupić się na tym co jest pod nosem. Na Ewangelii. Traumy i trudne przeżycia powodują poszukiwania
To paskudna laurka dla chrześcijaństwa w Polsce. Gdyby działało tak jak powinno te poszukiwania byłyby zbędne bo

«Ja jestem drogą i prawdą, i życiem2. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Jana 14

A skoro większość Polaków zna prawdę to skąd poszukiwania?
Cóż
Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych Mateusza 22.14

Wychodzi na to, że strasznie mało....
#12
(2017-01-05, 10:38 PM)Gerald napisał(a): Mnie tylko smuci, bo poczytałem sobie komentarze pod tymi "nauczaniami", jak wiele osób w katolickim kraju szuka czegoś tam, zamiast skupić się na tym co jest pod nosem.

To chyba kwestia syndromu, który pozwolę sobie nazwać "MUSISZ W COŚ WIERZYĆ. Podobnie jest w Czechach, gdzie ludzie, którzy zrazili się walką Kalwinistów z Katolikami wcale nie "wpadli w sidła Ateizmu", tylko po po prostu poszukali sobie alternatyw w postaci New Age, znachorstwa itp.
#13
(2017-01-06, 12:36 AM)Konq napisał(a):
(2017-01-05, 10:38 PM)Gerald napisał(a): Mnie tylko smuci, bo poczytałem sobie komentarze pod tymi "nauczaniami", jak wiele osób w katolickim kraju szuka czegoś tam, zamiast skupić się na tym co jest pod nosem.

To chyba kwestia syndromu, który pozwolę sobie nazwać "MUSISZ W COŚ WIERZYĆ. Podobnie jest w Czechach, gdzie ludzie, którzy zrazili się walką Kalwinistów z Katolikami wcale nie "wpadli w sidła Ateizmu", tylko po po prostu poszukali sobie alternatyw w postaci New Age, znachorstwa itp.

Nie o to chodzi, że "musisz w coś wierzyć". Ateiści wierzą w prawdopodobieństwo istnienia każdego innego typu bóstwa, ponieważ nie posiadają wystarczającej wiedzy, aby je wykluczyć (przedtem było: Ateiści wierzą, że Boga nie ma). Każda forma rozmijająca się z Bogiem, jest próbą wypełnienia miejsca w człowieku, stanowiącego brak zgodnego życia wespół z Nim. 
#14
(2017-01-06, 12:53 PM)pitupitu napisał(a): Nie o to chodzi, że "musisz w coś wierzyć". Ateiści wierzą, że Boga nie ma. Każda forma rozmijająca się z Bogiem, jest próbą wypełnienia miejsca w człowieku, stanowiącego brak zgodnego życia wespół z Nim. 

W zasadzie to Ateizm, jest tylko odrzuceniem Teizmu, a nie stwierdzeniem, że Boga nie ma. Logiczne jest, ze nie można w żaden sposób dowodzić, że coś nie istnieje, więc i tworzenie doktryn filozoficznych na tej zasadzie jest bezsensem.
#15
"W zasadzie to Ateizm, jest tylko odrzuceniem Teizmu, a nie stwierdzeniem, że Boga nie ma".

Tak dla zasady - to bardzo zawężone określenie. Nie wnikając w cały proces zmian odnośnie stosowania w różnych przedziałach czasowych tego terminu, bazuję na jego pochodzeniu (najkrócej: brak-boga).

Wracając do mojego zdania w temacie, brzmi ono tak:
Każda forma rozmijająca się z Bogiem, jest próbą wypełnienia miejsca w człowieku, stanowiącego brak zgodnego życia wespół z Nim.
#16
(2017-01-06, 05:21 PM)pitupitu napisał(a): Tak dla zasady - to bardzo zawężone określenie. Nie wnikając w cały proces zmian odnośnie stosowania w różnych przedziałach czasowych tego terminu, bazuję na jego pochodzeniu (najkrócej: brak-boga).

Wracając do mojego zdania w temacie, brzmi ono tak:
Każda forma rozmijająca się z Bogiem, jest próbą wypełnienia miejsca w człowieku, stanowiącego brak zgodnego życia wespół z Nim.

Tak powinno być! Definicje powinny być ścisłe. Ostatnio wielu wierzących próbuje właśnie w ten sposób walczyć z Ateizmem poprzez przypisywanie mu cech, które niekoniecznie powinny mu towarzyszyć. Ateista to więc (według wierzących): nie wierzący w Boga, nie wyznający Boga, niereligijny, materialista, heretyk, antyklerykał, antykatolik, ewolucjonista itp. Każda z tych cech oparta jest na zasadzie: "Osoby, które z różnych powodów nie wierzą w mojego Boga".
#17
"[...]Ateizm, (nie) jest stwierdzeniem, że Boga nie ma. Logiczne jest, ze nie można w żaden sposób dowodzić, że coś nie istnieje [...]".*

Powyżej o dowodzeniu, czyli o nauce. Zgadza się - nauka zajmuje się tym, co jest. Nie zajmuje się czymś, czego nie ma albo czymś, o czym nie wie, że istnieje. Odkrycia naukowe są właśnie tym, o czym nauka wcześniej nie wiedziała. Nie znaczy, że tego, co odkryto nie było wcześniej - o tym wcześniej jedynie nie wiedziano.
Naukowcy działają, ponieważ wierzą (wierzą, nie wiedzą), że ich poszukiwania pozwolą odkryć coś, czego jeszcze człowiek nie zna.

Asekuracja tych ateistów, którzy ostrożnie podchodzą do sprawy istnienia Boga jest roztropna. Lepiej wierzyć, że może się okazać, iż Bóg jest, niż nie wierzyć w Jego istnienie, gdyby miało się okazać, że nauka Go potwierdzi. Jednak tych drugich jest więcej, dlatego uogólniłam: Ateiści wierzą, że Boga nie ma.

Naukowcy bardzo często dochodzą do wniosku o istnieniu Boga, jedynie na podstawie wiedzy opartej o działania w jakiejś dziedzinie naukowej. Nie "odkryli" Boga jako obiektu badań, ale poszukiwania i coraz szersza wiedza w danej dyscyplinie często prowadzą do wniosku o niemożności nieistnienia Boga. Wierzą w istnienie Boga.

Historia i nauki pomocnicze są szerokim polem poszukiwań Boga, jako obiektu. Jest to możliwe dlatego, ponieważ Bóg się ucieleśnił. Inaczej nauki nie mogłyby Boga odkryć, ponieważ Bóg jest absolutem, a nauki działaniami niedoskonałego, ograniczonego człowieka.

Jako ciekawostka - niektóre obszary, w których człowiek szuka sensu istnienia, stanu pełni szczęścia, pragnie zaspokoić ciekawość dotyczącą przyszłości, funkcjonowania świata widzialnego i niewidzialnego - a Bogu się nie podobają - z czasem otrzymują miano dziedzin naukowych.

______
*Wybacz, Konq, rozparcelowanie Twojej wypowiedzi. Mam nadzieję, iż przez to sens Twojej opinii nie został zdeformowany.
#18
(2017-01-06, 07:21 PM)pitupitu napisał(a): Powyżej o dowodzeniu, czyli o nauce. Zgadza się - nauka zajmuje się tym, co jest. Nie zajmuje się czymś, czego nie ma albo czymś, o czym nie wie, że istnieje. Odkrycia naukowe są właśnie tym, o czym nauka wcześniej nie wiedziała. Nie znaczy, że tego, co odkryto nie było wcześniej  - o tym wcześniej jedynie nie wiedziano.
Naukowcy działają, ponieważ wierzą (wierzą, nie wiedzą), że ich poszukiwania pozwolą odkryć coś, czego jeszcze człowiek nie zna.

Asekuracja tych ateistów, którzy ostrożnie podchodzą do sprawy istnienia Boga jest roztropna. Lepiej wierzyć, że może się okazać, iż Bóg jest, niż nie wierzyć w Jego istnienie, gdyby miało się okazać, że nauka Go potwierdzi. Jednak tych drugich jest więcej, dlatego uogólniłam: Ateiści wierzą, że Boga nie ma.

Zacznę może od tego, że Ateizm nigdzie w swoich założeniach nie podpiera się nauką. Ateizm podważa istnienie Boga na gruncie racjonalizmu i nie potrzebna jest mu do tego nauka. Ba, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że nie da się podważyć istnienia Boga za pomocą nauki, gdyż ten z założenia nie posiada naukowej definicji.

To, że ktoś tu się czymś asekuruje, ma tu znikome znaczenie, bo logiczne jest, że rybki w akwarium nie będą nigdy potrafiły odkryć czym jest człowieczeństwo, nie ewoluując wcześniej do ludzkiej postaci. Dla rybek, człowiek jest po prostu inną rybą i nic tego nie zmieni.

A już totalnie rozumiem jak pogodzić z logiką "wiarę w coś czego nie ma"?


Cytat:Naukowcy bardzo często dochodzą do wniosku o istnieniu Boga, jedynie na podstawie wiedzy opartej o działania w jakiejś dziedzinie naukowej. Nie "odkryli" Boga jako obiektu badań, ale poszukiwania i coraz szersza wiedza w danej dyscyplinie  często prowadzą do wniosku o niemożności nieistnienia Boga. Wierzą w istnienie Boga.

Możesz mi jaśniej wytłumaczyć ten fragment, bo gubię się już po pierwszej kropce? Serio. Na jakiej podstawie można tak uważać? Bo raczej wątpię, że skłania do tego myślenie naukowe?


Cytat:Historia i nauki pomocnicze są szerokim polem poszukiwań Boga, jako obiektu. Jest to możliwe dlatego, ponieważ Bóg się ucieleśnił. Inaczej nauki nie mogłyby Boga odkryć, ponieważ Bóg jest absolutem, a nauki działaniami niedoskonałego, ograniczonego człowieka.

Tu tez się totalnie pogubiłem! Dodatkowo wtrącasz tu po coś historię. Po co? Co historia udowadnia? W tej chwili jedyne dowody jakie historia posiada na istnienie Boga, to wnioskowanie z braku dowodów na jego nieistnienie.


Cytat:Jako ciekawostka - niektóre obszary, w których człowiek szuka sensu istnienia, stanu pełni szczęścia, pragnie zaspokoić ciekawość dotyczącą przyszłości, funkcjonowania świata widzialnego i niewidzialnego - a Bogu się nie podobają - z czasem otrzymują miano dziedzin naukowych.

Jakiś przykład pomocniczy? Bo dla mnie to kompletnie niezrozumiałe.
#19
@Konq

Cytat:Logiczne jest, ze nie można w żaden sposób dowodzić, że coś nie istnieje, więc i tworzenie doktryn filozoficznych na tej zasadzie jest bezsensem.

Można jak najbardziej udowodnić, że coś nie istnieje. Ja np. potrafię udowodnić, że nie istnieje liczba pierwsza która jest jednocześnie większa od 2, mniejsza od 5 inna od 3.
#20
(2017-01-07, 08:54 AM)Eliahu napisał(a): @Konq


Cytat:Logiczne jest, ze nie można w żaden sposób dowodzić, że coś nie istnieje, więc i tworzenie doktryn filozoficznych na tej zasadzie jest bezsensem.

Można jak najbardziej udowodnić, że coś nie istnieje.  Ja np. potrafię udowodnić, że nie istnieje liczba pierwsza która jest jednocześnie większa od 2, mniejsza od 5 inna od 3.

Jak napisałem wyżej: wszystko można udowodnić, jeśli to coś ma ścisłą definicję. W powyższej dyskusji @pitupitu próbuje mi uzasadnić, że on może traktować definicje dość swobodnie i nadawać im szersze znaczenie, tylko dlatego, że "większość tak uważa". Pewnie, że można udowodnić, że Boga nie ma, jeśli się go odpowiednio (naukowo) zdefiniuje. To samo dotyczy Ateizmu. Ateiści potrafią uzasadnić nielogiczność Boga teistycznego, tylko w momencie, kiedy zdefiniuje się jego osobowość (osobliwość). Całkowicie jednak poza krytyką Ateizmu są formy panteistyczne, czy deistyczne.


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości