Mam podobne spostrzeżenie jak Heretic - w wersji audio jesteś znacznie przyjemniejszy niż w pisanej, więc podjąłeś dobrą decyzję, żeby zacząć nagrywać.
Widać też różnicę w poziomie stresu między pierwszym a najnowszym odcinkiem. Im więcej gadasz do kamery, tym mniej jest ona stresująca, więc ćwicz jak najczęściej. Jeśli możesz sobie na to czasowo pozwolić, to w wolnych chwilach nagrywaj przemyślenia nawet na absurdalne tematy typu "o wyższości pomidorówki nad ogórkową" (ewentualnie odwrotnie). Rzecz jasna nie musisz się tym chwalić na Youtube.
Jeszcze coś: w odcinku o modlitwie należało jednak sprawdzić pochodzenie słowa. W polszczyźnie co prawda ten związek zanikł, ale w innych językach słowiańskich czasowniki oznaczające "modlić się" oraz "prosić" są niemal identyczne. To wyjaśnia, skąd różnica pojmowania u nas i u Żydów.
Nie miałem czasu ostatnio, ale mam nowe pomysły, zrobię konta na facebook'u i jakiegoś bloga już wkrótce, trochę lepirj się będę przygotowywał...ale tym czasem odcinek na który temat nawinął się w komentarzach pod Odwykiem.
A w rzeczy samej, to Megg napisała, że dedykuje mi o ten filmik i ogólnie to allelujaX3.
A odpowiedź się zaraz wyśle...
@Eliahu
Tu naprawdę nie ma czego obalać, bo ten "uczeń" nie podał żadnych argumentów przemawiających za czymkolwiek. Jedyne, co powiedział, to żeby wierzyć w Jezusa, "bo tak, i ch*j". Takim ludziom się powinno współczuć, a nie nagrywać filmiki obalające ich prawdziwość, Eliahu.
PS. Ciekawi mnie stosunek Żydów do dzisiejszej nauki. Hawkinga na pewno nie lubicie, bo odrzucił możliwość istnienia Boga, ale czy wierzycie na przykład w big bang, heliocentryzm, wieloświaty, itd.?
(2015-09-01, 02:30 AM)pytajmierz napisał(a): [ -> ].... czy wierzycie na przykład w big bang, heliocentryzm, wieloświaty, itd.?
Co to znaczy "wierzyć w big bang"? Tzn. jakie znaczenie ma taka wiara dla reszty naszego życia?
(2015-09-01, 03:52 PM)Konq napisał(a): [ -> ] (2015-09-01, 02:30 AM)pytajmierz napisał(a): [ -> ].... czy wierzycie na przykład w big bang, heliocentryzm, wieloświaty, itd.?
Co to znaczy "wierzyć w big bang"? Tzn. jakie znaczenie ma taka wiara dla reszty naszego życia?
No ma duże znaczenie. Jeśli środowisko naukowe wtłacza masom do głów słuszność naukowej teorii ewolucji, to sporo osób z automatu odrzuci Boga, a to nie jest fajne. Sam widzę po kolegach, ile krzywdy wyrządził im pseudonaukowy film Zeitgeist i jak bardzo zrazili się do Biblii przez "czyny i dokonania" kościoła katolickiego. Tak więc, wbrew pozorom, opinie o teoriach naukowych mają znaczenie, tym bardziej w dzisiejszych czasach - kiedy ktoś podważa tezy głoszone przez naukowców, to jest zazwyczaj wyszydzany w oczach reszty ludzi, którzy ślepo wierzą w to, co ogłasza środowisko naukowe. A tez naukowych jest mnóstwo, dlatego chciałbym wiedzieć, jak Eliahu do tego tematu podchodzi.
(2015-09-01, 10:32 PM)pytajmierz napisał(a): [ -> ]Jeśli środowisko naukowe wtłacza masom do głów słuszność naukowej teorii ewolucji, to sporo osób z automatu odrzuci Boga, a to nie jest fajne. Sam widzę po kolegach, ile krzywdy wyrządził im pseudonaukowy film Zeitgeist i jak bardzo zrazili się do Biblii przez "czyny i dokonania" kościoła katolickiego. Tak więc, wbrew pozorom, opinie o teoriach naukowych mają znaczenie, tym bardziej w dzisiejszych czasach - kiedy ktoś podważa tezy głoszone przez naukowców, to jest zazwyczaj wyszydzany w oczach reszty ludzi, którzy ślepo wierzą w to, co ogłasza środowisko naukowe. A tez naukowych jest mnóstwo, dlatego chciałbym wiedzieć, jak Eliahu do tego tematu podchodzi
W każdej chwili teorie takie ewolucja są falsyfikowalne, nie można ich więc "wtłaczać do głów", bo jednocześnie do tych głów wtłaczamy zasady, których udowodnienie doprowadziłoby do podważenia tej teorii. Jak więc widzisz jest to spora różnicy od "wiary w Boga", która z założenia jest niepodważalna, czyli że nie będziesz potrafił przedstawić tez, których udowodnienie podważyłoby wiarę w Boga. Krótko mówiąc teoria teoria której nie da się jednoznacznie obalić, nie jest teorią naukową. Jak więc widzisz nie można więc ślepo wierzyć w teorię naukową, bo musimy jednocześnie zakładać, że ta wiara jest błędna.
Co do Zeitgeist to jak wspomniałeś jest to założenie PSEUDONAUKOWE, nie wiem więc jak można go porównywać do "wiary w ewolucję", skoro sama nauka podważa pseudonaukę.
Co do podważania tez głoszonych przez naukowców i wyszydzania z tego powodu to nie mogę tu nie przytoczyć przykładu Hawkinga, który podważył nawet własną teorię, za którą dostał doktorat i jakoś nikt go nie poniżył z tego powodu. Kluczem jest trzymanie się paradygmatu naukowego, czyli falsyfikowalności i zgodności z dotychczasowym stanem nauki. Tak samo Einstein twierdził kiedyś, że pozyskanie energii z rozbicia jądra atomu nie jest możliwe, bo trzeba na to włożyć tyle samo energii jaką później otrzymamy i kilka lat później jego własny uczeń udowodnił, że jest to możliwe. Jakoś Einsteinowi nikt tego nie wypomina.
(2015-09-02, 03:26 PM)Konq napisał(a): [ -> ] (2015-09-01, 10:32 PM)pytajmierz napisał(a): [ -> ]Jeśli środowisko naukowe wtłacza masom do głów słuszność naukowej teorii ewolucji, to sporo osób z automatu odrzuci Boga, a to nie jest fajne. Sam widzę po kolegach, ile krzywdy wyrządził im pseudonaukowy film Zeitgeist i jak bardzo zrazili się do Biblii przez "czyny i dokonania" kościoła katolickiego. Tak więc, wbrew pozorom, opinie o teoriach naukowych mają znaczenie, tym bardziej w dzisiejszych czasach - kiedy ktoś podważa tezy głoszone przez naukowców, to jest zazwyczaj wyszydzany w oczach reszty ludzi, którzy ślepo wierzą w to, co ogłasza środowisko naukowe. A tez naukowych jest mnóstwo, dlatego chciałbym wiedzieć, jak Eliahu do tego tematu podchodzi
W każdej chwili teorie takie ewolucja są falsyfikowalne, nie można ich więc "wtłaczać do głów", bo jednocześnie do tych głów wtłaczamy zasady, których udowodnienie doprowadziłoby do podważenia tej teorii. Jak więc widzisz jest to spora różnicy od "wiary w Boga", która z założenia jest niepodważalna, czyli że nie będziesz potrafił przedstawić tez, których udowodnienie podważyłoby wiarę w Boga. Krótko mówiąc teoria teoria której nie da się jednoznacznie obalić, nie jest teorią naukową. Jak więc widzisz nie można więc ślepo wierzyć w teorię naukową, bo musimy jednocześnie zakładać, że ta wiara jest błędna.
Co do Zeitgeist to jak wspomniałeś jest to założenie PSEUDONAUKOWE, nie wiem więc jak można go porównywać do "wiary w ewolucję", skoro sama nauka podważa pseudonaukę.
Co do podważania tez głoszonych przez naukowców i wyszydzania z tego powodu to nie mogę tu nie przytoczyć przykładu Hawkinga, który podważył nawet własną teorię, za którą dostał doktorat i jakoś nikt go nie poniżył z tego powodu. Kluczem jest trzymanie się paradygmatu naukowego, czyli falsyfikowalności i zgodności z dotychczasowym stanem nauki. Tak samo Einstein twierdził kiedyś, że pozyskanie energii z rozbicia jądra atomu nie jest możliwe, bo trzeba na to włożyć tyle samo energii jaką później otrzymamy i kilka lat później jego własny uczeń udowodnił, że jest to możliwe. Jakoś Einsteinowi nikt tego nie wypomina.
No wszystko ładnie, pięknie... na jawie. Bo w rzeczywistości to w szkołach na biologii nadal uczą, że pochodzimy od małpy, a na geografii, że ziemia ma x milionów lat. A dzieci raczej nie wiedzą, co to falsyfikowalność... biorą to, co nauczyciel mówi, za fakt i już.
(2015-09-04, 03:54 AM)pytajmierz napisał(a): [ -> ]No wszystko ładnie, pięknie... na jawie. Bo w rzeczywistości to w szkołach na biologii nadal uczą, że pochodzimy od małpy, a na geografii, że ziemia ma x milionów lat. A dzieci raczej nie wiedzą, co to falsyfikowalność... biorą to, co nauczyciel mówi, za fakt i już.
No to źle uczą, bo według teorii ewolucji nie pochodzimy od małpy, bo nadal jesteśmy małpą, a ziemia nie ma x milionów lat tylko x miliardów
. Później widać opłakane skutki takiej edukacji.
A tak na serio - w Polsce za naukę zwykło się określać zarówno nauczanie początkowe, czyli edukację jak i odkrycia naukowe dokonywane na uniwersytecie. W USA zresztą obie dziedziny mają własne określenia (science, education), więc jest mniej z tym nieporozumień. W każdym razie edukacja ma na celu dostarczenie PODSTAWOWEJ wiedzy i naukę jej analizy, m.in. poprzez falsyfikację. Jeśli tego nauczyciele nie robią, to wychowują matołków.
W przypadku teorii ewolucji nie trzeba wiedzieć czym jest falsyfikacja, żeby ją zastosować. Wystarczy zastosować analizę odwrotną, czyli np. chronologicznemu układowi skamieniałości w warstwach, przeciwstawić rażące uchybienia w tej chronologii, bo takie powinny być bardzo częste, jeśli tej chronologii nie ma. To elementarna logika. W przypadku teorii kreacjonistycznych takiej analizy przeprowadzić nie można, ponieważ głębsza analiza spotka się zawsze z murem o nazwie "twórca i jego dzieło", którego jest z założenia nie można udowodnić, czyli i jednoznacznie obalić teorii jego istnienia. "Słuchajcie, Bóg istnieje, bo +a, a jeśliby nie istniał to -a." To samo dotyczy teorii kreacjonistycznych takich jak nieredukowalna złożoność.
Jak więc widzisz istnieje różnica pomiędzy nauczaniem o Bogu, a nauczaniem o ewolucji. W tym drugim przypadku nauka jasno zaznacza, gdzie teoria może się mylić jeśli jest fałszywa, czyli sama dostarcza dowodów na swoją omylność i w efekcie sama wysuwa kontr-hipotezę, która może być realnie sprawdzona, np. poprzez badania archeologiczne. W przypadku religii i kreacjonizmu nie można nawet dopuścić, że się mylą. "Tak jest i na ch... drążyć temat!".